Żużel: Wiadomości
Menadżerowie po inauguracji
Druzgocący początek mistrzów
(Fot. Rafał Paszek)
W ostatnich latach wrocławscy żużlowcy świetnie czuli się na torze stadionu Smoczyka, losy pojedynków Fogo Unii ze Spartą zwykle rozstrzygały się w wyścigach nominowanych. Tegoroczna inauguracja odbiegała od scenariusza. Podopieczni Piotra Barona zdominowali przeciwnika w pierwszej części meczu. Po trzech gonitwach prowadzili 14:4, po siedmiu 29:13, a po dziesięciu 39:21. Emocje w tym momencie opadły, ale na szczęście, dla dobra widowiska goście nie wywiesili białej flagi. Poderwani do walki przez Taia Woffindena ostatnie pięć wyścigów wygrali 19:11 i spotkanie zakończyło się przy stanie 50:40. Dariusz Śledź nie ukrywał, że oczekiwania przed meczem były inne. - Liczyliśmy na więcej, ale przyjechaliśmy na ciężki grunt i wyjeżdżamy z 10 punktami w plecy. Początek był dla nas druzgocący, gdzieś pobłądziliśmy z ustawieniami i chłopcy zbyt długo szukali tych właściwych. Taki jest sport, nie ma co rozdzierać szat, bo zanosiło się, że może być gorzej – podkreślił menadżer Sparty.
Przebieg pojedynku nieco zaskoczył menadżera Fogo Unii Piotra Barona. Gospodarze szykowali się na ciężko przeprawę. - Sądziliśmy, że od początku może być dramat. Wyszło jednak, jak wyszło. Myślę, że zawodnicy Darka nie trafili z przełożeniami. Potem jednak walki nie brakowało. Przyjechała w końcu klasowa drużyna, która potrafi jeździć i wie, jak się szybko dopasować – mówił menadżer mistrzów kraju.
Mimo gorszej końcówki meczu leszczynianie potwierdzili, że są mocni już na początku sezonu. Siła rażenia byłaby z pewnością większa, gdyby w zawodach mógł wystartować Jarek Hampel. Zastępującym go juniorom udało się w niedzielę zdobyć w sumie 6 punktów. - Na pewno zrobili swoją robotę, ale Bartka i Dominika stać na więcej i myślę, że pokażą to w kolejnych meczach bez Jarka – stwierdził Piotr Baron.