Żużel: Wiadomości
Walka z rywalem i z torem
Baron: Ciężko było się dopasować
(Fot. Rafał Paszek)
Pierwszy mecz o złoto rozgrywany był na torze, jakiego dawno w ekstralidze nie oglądano. Właściwie odkąd pojawiła się instytucja komisarza, takie nawierzchnie, jak w piątkowy wieczór na stadionie Olimpijskim się nie zdarzają. Tor był zupełnie inny od tego, na jakim ścigano się we Wrocławiu w ostatnim meczu fazy zasadniczej. Wtedy mistrzowie Polski rozgromili Spartę 55:35. W piątek było znacznie trudniej. – To był jeden z najtrudniejszych meczów tym roku. Ciężko się jechało, start i prosta startowa były mega przemoczone. Późnej gdzieś tam pojawiał się fragment twardszej nawierzchni. Ciężko było się dopasować mieliśmy ogromne problemy. Części udało się znaleźć odpowiednie ustaienia, część do końca nie potrafiła tego zrobić i to było bardzo niekomfortowe – przyznał Piotr Baron.
Choć sztab i żużlowcy Fogo Unii nie zgłaszali przed i w trakcie meczu pretensji do stanu toru, to nie jest tajemnicą, że jury miało sporo uwag do pracy wykonanej przez wrocławskich toromistrzów. – Komisarz, sędzia i jury nie odebrali toru, czyli coś musiało być nie tak – podkreślił menadżer mistrzów kraju.
Leszczynianie poradzili sobie z trudnościami, udowodniając po raz kolejny, że są zespołem wszechstronnym, zbilansowanym i przygotowanym niemal na każdą sytuację. Największą siłą Fogo Unii jest zespołowość. – Znowu każdy dawał z siebie sto procent. Piotrek i Brady mieli problemy z dopasowaniem do toru, ale kapitalnie pojechał Janek Kołodziej. Był mocno przeziębiony, po każdym wyścigu mówił nam, że nie da już rady wyjechać na tor. Mimo choroby zrobił świetny wynik – mówił Baron.
Fogo Unia przystąpi do rewanżu z 4 punktową zaliczką. Sytuacja wydaje się dobra, ale z pewności nie jest w pełni komfortowa, bo Spartanie w Lesznie czują się prawie jak w domu. Menadżer obrońców tytuł ma świadomość, że walka o złoto jeszcze nie zakończyła. – Jedziemy po trzeci tytuł z rzędu, może jesteśmy faworytem, ale to jest sport i w życiu różnie bywa. Damy z siebie nie 100 a 200 procent, żeby osiągnąć cel. Jedziemy u siebie i mamy nadzieję, że na Smoczyku pójdzie nam tak dobrze, jak zazwyczaj – zakończył Piotr Baron.
Komentarze