Żużel: Wiadomości
Wypracowali zaliczkę
Kołodziej i Sajfutdinow uciszyli stadion
(Fot. Rafał Paszek)
Przed biegami nominowanymi Fogo Unia miała cztery punkty przewagi. W czternastej potyczce Gleb Czugunow i zawodzący do tego momentu Tai Woffinden odrobili jednak straty. Wrocławscy kibice uwierzyli, że ich zespół zada jeszcze jeden cios i pojedzie na rewanż do Leszna z niewielką zaliczką. Sprawy w swoje ręce wzięli jednak Janusz Kołodziej z Emilem Sajfutdiowem i pozbawili Spartan złudzeń. Kołodziej zakończył mecz z czystym kompletem punktów. Osiągnięcie tym bardziej spektakularne, że startował mocno przeziębiony. – Bardzo się cieszę z wyniku drużyny, bo spotkanie było wyjątkowo ciężkie. Jako zespół wykonaliśmy świetną robotę. Mój motocykl bardzo dobrze wyjeżdżał ze startu i wiózł mnie do mety. Ja go tylko trzymałem i jechałem dalej – stwierdził skromnie czterokrotny mistrz Polski.
Ostatni wyścig był ukoronowaniem kapitalnego występu. Duet Fogo Unii odniósł podwójne zwycięstwo. Przed piętnastą gonitwą Kołodziej i Sajfutdinow wymienili uwagi, ale nie było ustalania taktyki. – Umówiliśmy, że ten który wygra start, ucieka do przodu, bo liczy się każdy punkt i nie ma co ryzykować, bo można coś niepotrzebnie stracić. Po starcie, nie oglądałem się za Emilem, jechałem do przodu – przyznał najskuteczniejszy żużlowiec pierwszej odsłony finału ekstraligi.
Emil Sajfutdinow nie potrzebował pomocy Janusz Kołodzieja, w piątkowy wieczór na dystansie radził niemal równie doskonale, jak starszy kolega. – Nie udało mi się dobrze wyjechać spod taśmy, bo pierwsze pole było trochę dziwne. Widziałem, że Janusz jest z przodu, a po zewnętrznej rozpędzał się Janowski. Starałem się gonić Maxa Fricke, znalazłem prędkość i wygraliśmy 5:1. Kady punkt w finale jest ważny – powiedział rosyjski lider Fogo Unii.
Choć gospodarze przygotowali wymagający tor, leszczyńscy żużlowcy nie dali się zaskoczyć. – Nie ma sensu mówić o torze, bo wiele już na ten temat powiedziano. Nie było najgorzej. Byliśmy przygotowani na każde warunki i wiedzieliśmy, że musimy robić swoje. Jeśli chcemy wygrywać, musimy się szybko dostosować się do każdej nawierzchni – dodał Sajfutdinow.
Mistrzowie Polski wypracowali na stadionie Olimpijskim 4 punkty zaliczki. Czy to dużo? - A gdzie tam. Jesteśmy na półmetku i w niedzielę wszystko zaczyna się od nowa – podkreślił Janusz Kołodziej. - To ani dużo, ani mało. Ale wygraliśmy, mamy przewagę i zobaczymy w Lesznie jak będzie. Naszym celem jest trzeci tytuł pod rząd – dorzucił Emil Sajfutdinow.
Komentarze