W Konojadzie, niedużej wiosce k. Kościana spotkanie z żużlowcami Unii Leszno zorganizowano już po raz piąty. W piątkowy wieczór pojawiła się prawie cała ekipa Byków z trenerem Romanem Jankowskim na czele, bardzo młoda ekipa. – Mamy szczęście, że tylu utalentowanych chłopaków przychodzi do szkółki żużlowej i później z nich wyrastają wspaniali zawodnicy. Inne ośrodki mają problem, w takim Rzeszowie w szkółce są tylko motocykle i nie ma kto na nich jeździć. Nasza szkółka jest zawsze pełna, jest z kogo wybierać. Widzicie państwo, najlepsi siedzą obok mnie  - mówi trener Jankowski.
Znakomicie wykorzystał swoją szansę Kamil Adamczewski. – Dobrze pojechał w zastępstwie kontuzjowanego Sławka Musielaka, bo wcześniej nie miał okazji się wykazać. Oby w nadchodzącym sezonie prezentował się równie dobrze – życzy sobie trener. Sam Kamil zdradził kibicom, że, jeśli chodzi o sprzęt, jest przygotowany jak nigdy dotychczas. – Mam dwa nowe silniki i cztery z poprzedniego sezonu – mówił - mam nadzieję, że się spiszą.
Zdobywanie punktów dla ekipy Byków stawiają sobie za cel także bracia Pawliccy. Kibice w Konojadzie pytali o ich powrót do Unii. – To oczywiste, że tu chcieliśmy jeździć, Leszno to nasz dom. Unię reprezentował tata i my też będziemy. Poprzednie lata były dla nas bardzo trudne, koledzy na torze, a my przed telewizorem, nikomu tego nie życzymy. Na szczęście doszliśmy do porozumienia i wszystko jest dobre. Tu chcemy się rozwijać i dla Unii zdobywać punkty – mówił Przemek. Kibice nagrodzili go za te słowa brawami.
Trener pytany o zestawienia par na nowy sezon zapewnił, że ma już pewien zamysł, rozważa jednak różne rozwiązania, ostateczne decyzje podejmie po pierwszych meczach sparingowych.
W Konojadzie zabrakło kapitana Unii. Jarek Hampel, przypomnijmy, odbierał w Poznaniu nagrodę dla najlepszego sportowca Wielkopolski. Zresztą trener Roman Jankowski zajął w plebiscycie Głosu Wielkopolskiego drugie miejsce. (han/fot.A.Wojciechowski)