Żużel: Wiadomości
Zastanowią się czy pojechać
O ile przed tygodniem nie było wątpliwości, że pogoda wygrała z żużlowcami, o tyle dziś wątpliwości już się pojawiały i to spore. O 19.00 w Częstochowie miał się odbyć przełożony z piątku drugi półfinałowy pojedynek Unii Leszno ze Złomrexem Włókniarzem. Jeszcze wczoraj warunki pogodowe nie rokowały najlepiej, dlatego działacze obu klubów rozpoczęli rozmowy o ewentualnym przełożeniu meczu. Na zmianę terminu nie zgodził się wizytujący częstochowski tor komisarz Speedway Ekstraligi Ryszard Głód, dla Unii oznaczało to, że pod Jasną Górę zespół pojedzie. Dzisiaj około południa wyjrzało w Częstochowie słońce, dlatego leszczynianie nabrali przekonania, że ich wyjazd nie będzie daremny.
Tymczasem na godzinę przed meczem sędzia Maciej Spychała zdecydował: - Stan toru nie pozwalał na rozegranie tych zawodów. Pozostało mi tylko odwołać te zawody z uwagi na bezpieczeństwo żużlowców. W protokole pomeczowym znajdzie się adnotacja, że gospodarze do przygotowania toru przydzielili tylko jedną osobę. W pojedynkę toromistrz nie był w stanie doprowadzić nawierzchni do normalnego stanu, mimo że dziś świeciło słońce i można było to zrobić. O ewentualnych sankcjach dla leszczyńskiego klubu zdecyduje komisarz ligi.
Ta decyzja wywołał prawdziwą burzę w obozie leszczynian. - Jestem wściekły, gospodarze robili wszystko, by ten mecz nie doszedł do skutku. Nie jest tajemnicą, że w Częstochowie nie pojawili się dziś ani Greg Hancock ani Nicki Pedersen. Pierwszy jest już w Lonigo, drugi w Londynie, w ostatniej chwili był ściągany pod Jasną Górę. Nie było też Lee Richardsona, oni już wczoraj dostali informację, że meczu nie będzie, dlatego gospodarze mieli powody, by odwołać pojedynek. Dziś od południa w Częstochowie świeciło słońce i przy odpowiedniej determinacji można było w cztery godziny przygotować tor – stwierdził wyraźnie poirytowany trener, Czesław Czernicki.
Dla menadżera miejscowego teamu, Piotra Żyto decyzja sędziego była jedną możliwą do przyjęcia. - Jestem pewny, że na tym torze dziś nie dało się jeździć. Robić coś na siłę nie miało sensu, nawet cztery traktory nic by tu nie zrobiły. Rano wstępnie doszliśmy do porozumienia z działaczami Unii, że przekładamy mecz. Miał przyjechać przedstawiciel Unii i w obecności sędziego zamierzaliśmy spisać protokół o przełożeniu spotkania na niedzielę. Mając takie ustalenia powiadomiliśmy Hancocka i Pedersena, że spotkanie zostało przełożone. Gdy Unia dowiedziała się, że nasi liderzy nie przyjadą, zjawiła się w Częstochowie w pełnym składzie i zaczęła się domagać rozegrania meczu.
Z zarzutami o niehonorowanie ustaleń nie zgadza się dyrektor sportowy mistrzów Polski, Sławomir Kryjom. - Ustalenia, o których mówi Piotr Żyto nie miały miejsca. Rozmawialiśmy rano, ale poinformowałem menadżera częstochowian, że decyzję o odwołaniu meczu w dniu zawodów może podjąć tylko sędzia. Włókniarz był dziś zdekompletowany, my przyjechaliśmy całą drużyną. Prawda jest taka, że już tydzień temu Nicki Pedersen w obecności Leigh Adamsa i mojej odmówił startu w dzisiejszych zawodach i właśnie dlatego gospodarze wysłali na tor jednego pracownika, który równał tor tak, żeby go nie wyrównać. Tor jest nieprzygotowany do zawodów z winy organizatora.
Taką wersję wydarzeń podtrzymuje też prezes leszczyńskiego klubu, Józef Dworakowski. - O odwołaniu meczu decyduje sędzia i komisarz ligi, a nie kluby. Wczoraj rozmawialiśmy z działaczami Włókniarza o stanie toru, ale rano pojawił się komisarz i stwierdził, że już nie pada i można przygotowywać nawierzchnię. Klub z Częstochowy wiedząc, że nie będzie miał dziś do dyspozycji swoich najlepszych żużlowców, zrobił wszystko, by mecz się nie odbył. To już nie jest sport. Nie wiem, czy w niedzielę kibice z Leszna powinni tu przyjeżdżać. Wracam do domu i jutro się zastanowię, co robimy z tą sprawą.
Leszczyńscy działacze biorą pod uwagę nawet najbardziej radykalne rozwiązanie, a więc odmowę startu w niedzielnym meczu. - To jest jakaś farsa. Wczoraj, jak najbardziej zależało nam na przełożeniu meczu, żeby Damian Baliński i Jarek Hampel nie musieli na wariata wracać ze Szwecji. Były ustalenia, ale komisarz ligi się na nie zgodził. My to zaakceptowaliśmy i przyjechaliśmy całym składem i byliśmy gotowi do jazdy. Jutro na zarządzie podejmiemy decyzję, czy jechać w niedzielę do Częstochowy – przyznał dyrektor zarządzający Unii, Ireneusz Igielski. (mah)
Komentarze
120 zł
BMW 123, Wilkowice
1 zł
Audi A5, Leszno
7 200 zł
Peugeot 307, Gostyń
1 500 zł / m-c
wynajem, Leszno
400 zł / m-c
wynajem, Leszno
2 000 zł / m-c
wynajem, Święciechowa