Żużel: Wiadomości
Star Spangled Banner zamiast Mazurka Dąbrowskiego
Gdyby poszczególne eliminacje Grand Prix odbywały się tylko w Bydgoszczy, mistrza świata można by obstawiać w ciemno. Tamtejszy tor ma tylko jednego króla – Tomasza Golloba. Zwyciężał tam aż sześć razy, w dziesięciu rozegranych turniejach. Przed rokiem wygrał bezdyskusyjnie, a tuż za nim znalazł się Krzysztof Kasprzak, który jeździł w Bydgoszczy z „dziką kartą. W tym roku ta dwójka znowu stanęła na starcie Grand Prix Polski w Bydgoszczy, obaj jako stali uczestnicy.
Uwielbiany przez bydgoską publiczność Gollob jeździł od początku wyśmienicie, w żadnym razie nie dając powodów kibicom, aby skierowali swoje uwielbienie w stronę jakiegokolwiek innego żużlowca. Ścigał się, jak w transie. Wygrywał kolejne wyścigi z dużą przewagą. Nawet jeśli przegrywał start, już na pierwszym, najdalej drugim łuku przewodził stawce. Wydawało się, że tego wieczora nie znajdzie pogromcy. Gdy w dwunastej odsłonie zawodów rozprawił się z Nickim Pedersenem, biało – czerwona publiczność była niemal w ekstazie. Wychowanek bydgoskiej Polonii wygrał fazę zasadniczą z kompletem punktów. Oczko mniej miał na koncie mistrz świata, Nicki Pedersen.
Przez półfinał Gollob przemknął jak burza. W pokonanym polu pozostawił Scotta Nichollsa, Hansa Andersena i Leigh Adamsa. Kapitan Unii Leszno w Bydgoszczy nie błyszczał. W fazie zasadniczej uzbierał 9 punktów Po raz kolejny jednak ściganie w gronie najlepszych żużlowców świata zakończył w półfinale. Podobnie zresztą jak jego kolega z reprezentacji, triumfator ostatniego GP w Daugavpils, Jason Crump. „Crumpy” przyjechał ostatni w drugim półfinale. Wygrał go Nicki Pedersen przed Hancockiem i Jagusiem. Filigranowy żużlowiec z Torunia do ostatnich metrów próbował uporać się z Amerykaninem, ale nie zdołał pozbawić go awansu do finału. Start w półfinale, to dla ubiegłorocznego stałego uczestnika cyklu dobre osiągnięcie. Nie zawiódł i potwierdził, że przyznanie mu „dzikiej karty” na pewno nie było pomyłką.
Publiczność liczyła, że w Bydgoszczy nie zawiedzie też Tomasz Gollob. Jeżdżący do tej pory bezbłędnie lider reprezentacji Polski w wielkim finale nie ustrzegł się błędów. Przegrał start i musiał gonić rywali. Najpierw uporał się ze Scottem Nichollsem, później stoczył zacięty bój z Nickim Pedersenem. W dwunastym biegu zdołał wyprzedzić Duńczyka, tym razem jednak mistrz świata nie dał się objechać. Na czele stawki był Greg Hancock i to on wygrał Grand Prix Polski w Bydgoszczy. Tomasz Gollob zamiast Mazurka Dąbrowskiego wysłuchał hymnu amerykańskiego.
Gollobowi nie udało się powtórzyć sukcesu sprzed roku, daleko od powtórki zeszłorocznego wyniku był też Krzysztof Kasprzak. Długo trwało zanim żużlowiec Unii Leszno potwierdził, że w drugiej połowie sezonu znajduje się w całkiem niezłej formie. Po dwóch seriach startów „Kasper” miał na koncie zero punktów. Dopiero w końcówce przebudził się z letargu. Znalazł właściwe ustawienie motocykla i jeździł na bydgoskim owalu naprawdę szybko. W sumie zgromadził 6 punktów. To oczywiście było zbyt mało, aby awansować do półfinału. Został sklasyfikowany na miejscu jedenastym, tuż za Rune Holtą.
W „generalce”, wciąż z dużą przewagą prowadzi Nicki Pedersen. Za nim jest Jason Crump, który ma tylko 7 punktów przewagi nad Hancockiem. Zaledwie 2 oczka do Amerykanina, ma czwarty w klasyfikacji Tomasz Gollob. Kapitan Unii Leszno, Leigh Adams jest szósty, a Krzysztof Kasprzak wciąż czternasty. (mah/fot.arch)
Komentarze
1 500 zł / m-c
wynajem, Leszno
355 656 zł
sprzedaż, Leszno
1 500 zł / m-c
wynajem, Leszno
15 600 zł
Renault Scenic, Rydzyna
1 zł
Audi A5, Leszno
300 zł
inna inny, Wschowa