Żużel: Wiadomości
Józef Dworakowski:
Odchodzę, ale nie zostawię drużyny
(Fot. Rafał Paszek)
Co wpłynęło na pana te decyzję? Czy niedzielny mecz z PGE Marmą przelał czarę goryczy?
Tak bym nie powiedział. Postanowiłem odejść, bo ten klub nie zasłużył na to, żeby całe środowisko żużlowe, medialno – działaczowskie go wytykało. Dojrzewałem do tej decyzji od 24 godzin. Przeanalizowałem wszystko co się działo w mediach i doszedłem do wniosku, że skoro media, obserwatorzy, a szczególnie wszelcy doradcy lepiej wiedzą, jak robić żużel w Lesznie, to niech przyjdą - stanowisko jest wolne.
To jest ostateczna decyzja? Oddał się pan do dyspozycji rady nadzorczej.
Nie ma innej procedury. Tak właśnie ona wygląda w klubach i tak musiałem zrobić. Uważam, że na dzisiaj moje odejście, to najlepsze rozwiązanie.
Czy zerwie pan wszelkie kontakty ze sportem żużlowym?
Mimo tego, że w Lesznie jest tylu znawców i tak wielu doradców, ilu nie ma w żadnym innym polskim mieście, byłbym ostatnim gadem, gdybym po ośmiu latach nie pomógł tym chłopaków i z nimi nie był do końca. To jest najmłodsza drużyna, jeszcze raz powtórzę najmłodsza w Polsce. Jeśli dzisiaj dyskutuje się o tym, czy tor w Lesznie w niedzielę był dobry, czy też nie i nie ma znaczenia, że nikogo nie chciałem narazić na utratę zdrowia, wręcz przeciwnie, robiłem wszystko, co mogłem by, było dobrze. Jeśli z drugiej strony akceptuje się w polskim żużlu dyktat jednego zawodnika, to zostawmy to wszystko w spokoju. Dworakowski w polskim żużlu nie jest potrzebny, a tu w Lesznie na pewno chłopakom jakoś pomogę.
Rozmawiał Michał Konieczny
Komentarze
55 965 zł
Fiat Ducato, Leszno
300 zł
inna inny, Wschowa
7 200 zł
Peugeot 307, Gostyń
624 630 zł
sprzedaż, Leszno
585 081 zł
sprzedaż, Poznań
1 500 zł / m-c
wynajem, Leszno