Żużel: Wiadomości
Krzysztof Kasprzak:
Będę się modlił o deszcze w Pradze
(Fot. Rafał Paszek)
Pewnie zgodzisz się ze stwierdzeniem, że zawody półfinałowe w Częstochowie wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby Rosja wystawiła najsilniejszą ekipę i gdyby w zdrowy był Chris Holder.
Oczywiście, że bez najmocniejszych Rosjan i Chrisa było łatwiej, ale ci którzy przyjechali do Częstochowy wcale nie byli dużo słabsi. Trochę trzeba się było męczyć na trasie.
W ubiegłym roku zabrakło nas w finale, dość nieoczekiwanie odpadliśmy w barażu. Czy sądzisz, że bezpośredni awans do półfinału da nam, tak bardzo potrzebny przed finałem w Pradze, spokój?
Na pewno będziemy się mogli spokojniej przygotowywać. Łatwo wjechaliśmy do finału. Taki był cel i został przez nas zrealizowany. Australijczycy próbowali wprawdzie walczyć, ale gdy pokonałem Warda startującego jako joker, to wiedzieliśmy, że będzie dobrze.
„Super, że jestem znowu w kadrze i ponownie powalczę o medal. Dla mnie byłby to już piąty złoty. ”
Tor w Pradze znasz doskonale, w tym roku zająłeś drugie miejsce w Grand Prix Czech….
Tak, wtedy tor był mokry i dziurawy. Będę się więc modlił, żeby mocno w Pradze podało (śmiech).
Zbliżają się twoje urodziny. Złoto byłoby chyba miłym prezentem?
Na pewno. Zawsze te moje urodziny jakoś tak wypadają przy okazji DPŚ. Tak było w 2007, 2009 i 2011 roku. Teraz będzie wprawdzie dwa dni po urodzinach, ale postaram się pojechać jak najlepiej.
Kogo chciałbyś widzieć w finale? Jakie drużyny?
Jesteśmy my, są Czesi, dołączą Duńczycy i po barażu Australijczycy. Obsada finału na pewno będzie mocna.
Rozmawiał: Michał Konieczny