Żużel: Wiadomości
Krzysztof Kasprzak:
Chcę się wreszcie utrzymać w cyklu
(Fot. Rafał Włosek)
Kamień chyba spadł ci z serca. Szczęście masz wypisane na twarzy.
Uhuuu! Cały rok walczyliśmy o to, by awansować. Znowu, tak jak w Gorican decydował ostatni bieg. Musze zrobić wszystko, bym za rok nie musiał się już tak stresować. Chcę sobie zapewnić miejsce w „ósemce” w turniejach Grand Prix, a Challenge potraktować tak, jak dzisiaj Niels Kristian Iversen.
Było ciężko? Znasz przecież ten tor w Poole doskonale.
Turniej był bardzo ciężki. Wiadomo, liczył się każdy punkt. Nie udawało mi się wygrywać startów, dopiero w ostatnim, decydującym wyścigu byłem najszybszy na starcie. Rywale gonili mnie przez cały turniej, ale wytrzymałem ciśnienie. Matt Ford, promotor Poole, powiedział mi przed rokiem: „Chris, nie musisz się starać w Grand Prix, bo challenge jest u mnie i awans masz pewny.” No rzeczywiście z tą formą, którą prezentowałem tu przed rokiem, to ok., ale w tym roku zrobiłem na torze w Poole tylko 3 punkty i zacząłem się zastanawiać, czy aby tor się nie zmienił. Zjawiliśmy się jednak całą ekipą i mocno pracowaliśmy na dobry wynik. Trzy starty przegrałem, ale w decydującym byłem najszybszy. Jestem bardzo zadowolony, że będę mógł w kolejnym sezonie reprezentować Polskę oraz moich sponsorów w Grand Prix.
Mogłeś liczyć podczas zawodów na doping wielu kibiców z kraju.
Tak, było ich naprawdę sporo.
„Cały rok walczyliśmy o to, by awansować. Znowu, tak jak w Gorican decydował ostatni bieg. Musze zrobić wszystko, bym za rok nie musiał się już tak stresować”
Czy teraz, kiedy po raz drugi wywalczyłeś awans do Grand Prix z challenge’u, będziesz w cyklu jeździł na większym luzie?
Ktoś nawet powiedział, że teraz, to pewnie wygram jeden z trzech ostatnich turniejów (śmiech). Fajnie by było. Wiem, że robię błędy a Grand Prix, ale zimę chce tak przepracować, by za rok pojechać w GP, tak skutecznie, jak w lidze.
Jaka była recepta na sukces w Poole?
Wszystko było ważne, szczęście, dobry start, motocykle. Moja forma nie jest może ostatnio najwyższa, bo nie wygrywam za dużo wyścigów, ale awans do GP wywalczyłem sobie ciężką pracą. Wiedziałem, że musze wygrać ostatni wyścig, by uniknąć biegu dodatkowego i to się udało.
Emocji nie brakowało. Emocjonowali się pewnie również kibice przy radioodbiornikach, którzy tak, jak przed rokiem w Gorican trzymali za ciebie kciuki.
Mam nadzieję, że za rok, gdy pojadę w challenge’u, Radio Elka też ze mną będzie. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców z Leszna, przyjaciół i rodzinę. Jeżdżę dla Gorzowa i jestem zadowolony z tego, że mam dla kogo zdobywać punkty, ale o Lesznie też zawszę pamiętam.
Rozmawiał Michał Konieczny