Biegi
Tumko: Teraz chcę pobić rekord Guiness
100 kilometrów zaliczone
(Fot. Arek Wojciechowski)
Do tego czasu najdłuższa trasa, którą pokonał, to 65 km, ale za to w mundurze i wojskowych butach. Krzysztof Tumko pięć razy brał udział w ekstremalnych Biegach Komandosa w Lublińcu. Dwukrotnie rywalizację wygrał, a trzy razy zajął drugie miejsce. Startował też w Biegu Katorżnika, podczas którego przez osiem kilometrów sportowcy muszą taplać się w błocie. - Teraz ciągnie mnie do biegów dłuższych - mówił w Radiu Elka. Pierwszy ma już za sobą. Też jest wyjątkowy, bo Tumko pokonał 100 kilometrów na stacjonarnej bieżni. Zajęło mu to 8 godzin i 24 minuty. Wyczynu dokonał 6 kwietnia w Galerii Leszno.
- 100 km na bieżni, najdłuższy dystans w życiu... Gratuluję.
- Tak, najdłuższy, ponieważ wcześniej biegałem 65 km.
- Ciężko było?
- Na 68 kilometrze naprawdę tak. Muszę przyznać, że miałem kryzys i musiałem zwolnić do 11 km/godz. Trzymało mnie to gdzieś z półtora kilometra i wróciłem do 12 km/godz., a później przyspieszałem - do 12,5; 13, następnie znów zwalniałem. Ostatecznie ukończyłem bieg w czasie, w którym chciałem.
- Zaplanowałeś sobie to wszystko wcześniej? Kiedy szybciej, kiedy wolniej...
- Tak, postanowiłem sobie, że po 80 kilometrze dopiero będę przyspieszał. Nie chciałem się porywać na coś, z czym sobie nie poradzę, czyli zbyt szybkie tempo, ponieważ to był mój pierwszy tak długi bieg. Nie mam doświadczenia na takich dystansach, 100 km to jednak nie 20.
- To był także pierwszy twój bieg w pomieszczeniu na bieżni elektrycznej. Bardzo różni się od tych na zewnątrz?
- Tak, na zewnątrz, przy dodatnich temperaturach biega się dużo lepiej. Jest obieg powietrza, tu nie ma żadnego powiewu, jest duszno. Warunki nie były łatwe, a do tego jeszcze dwie pracujące bieżnie oddawały ciepło, nie można się było także polać wodą.
- A osoby, które towarzyszyły ci na bieżni obok? Dodawały sił?
- Dodawały sił, można było porozmawiać, odpocząć psychicznie, człowiek czuł, że nie biegnie sam. W galerii było mnóstwo ludzi, przystawali, przyglądali się, znajomi rozmawiali, można powiedzieć - dodawali prądu.
- Ostatnie metry przebiegłeś z córką...
- Tak, z jedną córką na rękach - to 100 metrów, a druga córka biegła ze mną cały kilometr.
- Zaraziłeś pasją swoją rodzinę?
- Można powiedzieć, że tak. Moja 10-letnia córka trenowała wcześniej akrobatykę sportową, teraz mażoretki, mój syn sztuki walki uprawia. Ciągnie ich do sportu, Moja dziewczyna ćwiczy w klubie fitnes, najmłodsza córka ma 10 miesięcy i myślę, że też będzie sport uprawiać.
- 100 kilometrów za tobą, a jakie są kolejne plany?
- Chciałbym sobie zrobić prezent urodzinowy i na przełomie listopada i grudnia pobić, ustanowiony w Wielkiej Brytanii, rekord Guinessa w biegu na bieżni, to znaczy w ciągu siedmiu dni pobiec więcej niż 832 km.
- Poproszę teraz o kilka rad dla tych, którzy jeszcze nie biegają, ale może przymierzają się do tego.
- Po pierwsze trzeba udać się do lekarza, by zbadać swoje serce i predyspozycje do biegania, Druga ważna sprawa, to nie forsować się na początek. Proponuję zacząć od marszobiegu. Na początek dwa, trzy razy w tygodniu, później powoli zwiększać częstotliwość do czterech, pięciu dni i wydłużać bieg, a skracać marsz.
Rozmawiała: Emilia Wojciechowska
Oprac. Hanna Ciesielska
Komentarze
4 500 zł
Fiat Punto, Wschowa
1 zł
Audi A5, Leszno
15 600 zł
Renault Scenic, Rydzyna
767 620 zł
sprzedaż, Poznań
750 000 zł
sprzedaż, Kąkolewo
349 000 zł
sprzedaż, Leszno