Boks: Boks
Wrażliwy twardziel z poczuciem humoru
Jubileusz Pudlickiego
W uroczystości trenerowi towarzyszyły małżonka, córki i wnuczki. Wśród zaproszonych gości byli przedstawiciele władz Leszna i powiatu leszczyńskiego, działacze sportowi, pięściarze i przyjaciele bohatera wieczoru. Gościom zaprezentowany został film ukazujący sylwetkę i pracę jubilata. Były życzenia, kwiaty, prezenty i łzy wzruszenia Albina Pudlickiego. Na koniec imprezy trener stoczył "walkę" bokserską ze swoją córką Cecylią. Został dwukrotnie znokautowany. Na szczęście tylko wirtualnie, ponieważ pojedynek był zabawą z xbox kinect.
Przyjaciele obecni na benefisie, ale też Ci, z którymi rozmawialiśmy telefonicznie cenią Pudlickiego za pracowitość i poczucie humoru. Padają określenia: człowiek orkiestra, wrażliwy twardziel, wspaniały zawodnik, trener, a przede wszystkim wychowawca młodzieży. Młodzi ludzie garną się do niego, a on zawsze wyciąga do nich pomocną dłoń. Niektórzy wychowankowie mówią o nim pieszczotliwie "tatuś". A on ciągle powtarza, że jest z nich bardzo dumny. Najbardziej z córki Cecyli, byłej Mistrzyni Świata w kickboxingu, obecnie sędziny. - To wspaniały człowiek, trener i ojciec. Wiadomo, jest nerwowy, zwłaszcza na treningach i strasznie mnie gonił kiedyś, jak się czasem nie chciało ćwiczyć, ale to bardzo dobry człowiek - powiedziała Cecylia Pudlicka.
O Albinie Pudlickim powiedzieli:
Michał Ludwiczak: Znam pana Albina od pięciu lat, od kiedy przyszedłem na pierwszy trening i tak do dzisiaj razem współpracujemy. Pomaga mi w treningach, zawsze mnie wspiera, a kiedy nie mam sił, to mnie dopinguje. Pan Albin bardzo wiele dla mnie znaczy, wiele razy mi pomagał. Dzięki niemu oraz Cecylii Pudlickiej i Marco Geffe zdobyłem mistrzostwo Polski. Bez jego pomocy na pewno nie byłoby to możliwe. Jest w pewnym sensie moją rodziną, nie znam drugiej tak życzliwej i pomocnej osoby. Nawet jak na nas krzyczy, upomina nas, to i tak przy tym potrafi się uśmiechnąć. Jest dla mnie wspaniałym człowiekiem, kimś wielkim, zawsze go będę cenił.
Zbigniew Górski, prezes Polskiego Związku Bokserskiego: Poznałem Albina jeszcze jak boksował, a teraz jest doskonałym działaczem. Człowiek orkiestra, on potrafi wypełnić wszystkie funkcje, jakie występują podczas zawodów bokserskich, ale przede wszystkim trzeba mu podziękować za to, że ma wspaniały kontakt z młodzieżą. Młodzi pięściarze i pięściarki bardzo go szanują. Trzeba tu zaznaczyć, że wychował mistrzynię świata w kick-boxingu, dzisiaj czołową polską sędzinę, która ma ogromne szanse zostać pierwszą w naszej historii sędziną międzynarodową.
Albin jest człowiekiem zawsze uśmiechniętym. Jest jednym z nielicznych ludzi, z którymi można żartować, warto żartować i z którym żarty wychodzą, bo on się na żartach zna. Zawsze jest uśmiechnięty. Jak on to robi? To chyba dar od Boga. A młodzież po prostu się do niego garnie.
Ubolewam, że nie mogę uczestniczyć w uroczystościach jubileuszowych w Lesznie, ale myślą będą z Albinem i jak tylko będę miał okazję, i będę w Wielkopolsce, na pewno go odwiedzę i podziękuję za cieżką pracę na rzecz polskiego boksu.
Zdzisław Nowak, prezes Wielkopolskiego Okręgowego Związku Bokserskiego, wiceprezes PZB oraz prezes Poznańskiego Klubu Bokserskiego:
Albin Pudlicki to mój przyjaciel od niepamiętnych lat, jesteśmy z jednego rocznika, rocznika `53. Razem zaczynaliśmy przygodę z boksem, to było w końcu lat 60-tych, później Albin wyjechał do Warszawy, tam spędził 9 lat, niemniej cały czas mieliśmy kontakt, razem żeśmy występowali w reprezentacji Polski i zdobywaliśmy medale na międzynarodowych turniejach. Później Albin wrócił do Leszna, swojego rodzinnego miasta. Jest prezesem, trenerem, właściwie wszystkim w Polonii, tak jak ja w poznańskim klubie. Jest to człowiek przyjacielski, odważny, dążący do celu, to człowiek, który ma wielkie serce i duże poczucie humoru. Ma przewspaniałą żonę, wspaniałą córkę Cecylię, która poszła w jego ślady.
Zbigniew Białas, naczelnik Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Miasta Leszna: Albina znam bardzo długo, gdyż od 1982 roku byłem prezesem Wojewódzkiej Federacji Sportu, a także prezesem klubu Polonia Leszno. Od tamtych lat nasze losy były ciągle w jakiś sposób związane. Mam do trenera bardzo duży podziw za wiele spraw związanych z boksem, ale głownie za to, jak się opiekuje młodzieżą. Sprawia, że zamiast bić się na ulicach, młodzi ludzie robią to na ringu, Albin potrafi ich przyciagnąć do sportu. Wychował wielu znakomitych zawodników, którzy walczyli później także w innych klubach bokserskich. W odpowiednim momencie rozszerzył sekcje także o kick-boxing i teraz jest ona jedną z najsilniejszych w kraju. I to jest głównie zasługa Albina Pudlickiego. O pieniądze dla swojej sekcji walczy jak lew, jak go zbywam drzwiami, wchodzi oknem, ale wiem, że zawsze robi to dla swojej młodzieży. Organizuje też w Lesznie wiele imprez sportowych, także międzynarodowych. Oceniam go zatem bardzo pozytywnie. Jest to osoba, która zaznaczyła swoją obecność w mieście, Wielkopolsce i kraju - jest przecież członkiem zarządu Polskiego Związku Bokserskiego. Jest wpatrzony w boks.
Andrzej Tomkowiak, dyrektor MOSiR w Lesznie: Z Albinem Pudlickim związał mnie sport. Ja funkcjonowałem w różnych klubach, miałem zaszczyt i przyjemność być prezesem Polonii 1912 Leszno- to wtedy ta współpraca z nim miała charakter służbowy, choć nigdy nie miała takiego siermiężnego stylu, bardziej w układzie przyjacielskim, koleżeńskim. Człowiek sympatyczny, zawsze uśmiechnięty, pomimo trudności, różnych losów klubu i sekcji bokserskiej. Zawsze znajdował czas szczególnie dla tych najmłodszych. Mnie utkwiły dwie imprezy związane z mistrzostwami Polski, szczególnie w 2005 r. Wtedy z powodu śmierci papieża Jana Pawła II musieliśmy przenieść MP juniorów. Po tych smutnych dwóch miesiącach doprowadziliśmy wspólnie do przeprowadzenia tych zawodów i udowodniliśmy, że możemy w Lesznie zorganizować imprezę na miarę krajową, czy nawet na jeszcze wyższym poziomie. Wtedy wyszło doświadczenie wielu lat pracy trenerskiej i organizacyjnej jubilata. Albin Pudlicki łączy funkcje trenera i opiekuna zawodników z funkcją wiceprezesa klubu, któremu jest wierny i dla którego bije mocno jego serducho. To cieszy i mnie, ponieważ Polonia jest i dla mnie bardzo ważna. Dzisiaj nie jestem w kierownictwie klubu, ale w dalszym ciągu jestem jego członkiem i dopinguję nie tylko zawodnikom sekcji bokserskiej, ale wszystkim innym. Albin będzie dla mnie zawsze przede wszystkim kolegą, przyjacielem, a dopiero później wiceprezesem Polonii Leszno.