Mecze w Koźminie Wielkopolskim i na boisku w Lesznie z PKS Racot pokazały, że forma piłkarzy Polonii nie jest na tyle stabilna, by stawiać leszczyński zespół w gronie zdecydowanych faworytów do awansu do III ligi. Porażka z ekipą z Racotu była szczególnie bolesna, gdyż leszczynianie po raz drugi w tym sezonie nie znaleźli sposobu na PKS. Mają czego żałować, bowiem nie wykorzystali rzutu karnego, a w samej końcówce Artur Krawczyk zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. – Trzeba przełknąć gorycz tej porażki, choć wiem, że nie jest łatwo. Spuszczone głowy piłkarzy potwierdzają, że to dość bolesny cios. Niestety, nie wykorzystaliśmy sytuacji, które mieliśmy, zabrakło szczęścia, ale chyba także umiejętności i techniki – podkreśla Waldemar Jędrusiak.

Mecz z PKS po raz kolejny obnażył największą słabość leszczyńskiego zespołu w rundzie wiosennej. – Nie potrafimy znaleźć sposobu na skomasowaną obronę przeciwnika. Drużyna z Racotu grała prosty futbol. Dalekie wrzutki na napastników i zgrania. Musieliśmy konstruować atak pozycyjny, a to wciąż nie wychodzi nam najlepiej. Pracujemy nad tym, ale nadal nie jest tak, jak powinno – dodaje szkoleniowiec Polonii.

Pracy nie ułatwia sytuacja kadrowa w seniorskim zespole. Polonia z rundy wiosennej, to jeden z najmłodszych zespołów w grupie południowej IV ligi. – Kontuzje sprawiają, że musimy sięgać nawet po zawodników, którzy jeszcze niedawno grali w drużynie juniora młodszego. W awizowanym składzie na mecz Racotem znalazł się bardzo młody Oskar Maciejewski. Dopiero w ostatniej chwili zastąpił go Boguś Ceglarek, który na stadion dotarł prosto ze studiów i wyszedł w pierwszym składzie. Mamy zawężony skład i to się niestety odbija na jakości naszej gry – zakończył Jędrusiak.