Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że Biały Orzeł to rywal, który Polonistom wyjątkowo „nie leży”. W poprzednim sezonie leszczynianie dwukrotnie musieli uznać wyższość ekipy z Koźmina Wielkopolskiego. W obecnych rozgrywkach są jednak zdecydowanie mocniejsi i wydawało się, że pokonanie drużyny, która w dwunastu meczach zgromadziła tylko 9 punktów powinno być formalnością.

Podopieczni Jędrzeja Kędziory rozpoczęli zgodnie z planem. W 10 minucie Stainer Polonia objęła prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Dominik Karolczak. Goście odpowiedzieli 20 minut później, do remisu doprowadził Krzysztof Czabański.

Leszczynianie tym razem nie potrafili narzucić rywalowi swojego stylu, nie kontrolowali wydarzeń na boisku, tak jak w poprzednich spotkaniach. W 58 minucie stracili drugiego gola i zrobiło się nerwowo, bo w takich tarapatach leszczyński zespół jeszcze w tym sezonie przy Strzeleckiej nie był.

Lider IV ligi nie wywiesił białej flagi i walczył. W 82 minucie Marcin Pitrowski, jeden z kilku 19-latków w talii trenera Kędziory zdobył bramkę na wagę punktu. W końcówce gospodarze próbowali pójść za ciosem, ale nie udało im się podtrzymać serii zwycięstw przed własną publicznością. Remis pozostawia niedosyt, tym większy, że potknięcie Stainer Polonii wykorzystała Victoria Września i wskoczyła na fotel lidera. Leszczyński zespół traci do niej punkt. Trzecia w stawce jest Pogoń Nowe Skalmierzyce, którą zespół Jędrzeja Kędziory podejmie w następną sobotę. Pogoń ma tylko punkt mniej od Polonii.