Żużel: Wiadomości
Półfinał był blisko
Kasprzak: Męczyłem się na motocyklu
(Fot. Jarek Pabijan)
Start w Pradze był dla Krzysztofa Kasprzaka pierwszą poważną rywalizacją od trzech tygodni. Mimo sporych wysiłków, wielu godzin spędzanych codziennie na zabiegach i rehabilitacji w Poznaniu, leszczynianin wciąż odczuwa skutki zerwania tylnych więzadeł w kolanie. – Oczywiście jest lepiej, bo w Finlandii nawet tej nogi nie mogłem ugiąć, a teraz jestem w stanie balansować na motocyklu i z pełnym gazem wchodzić w łuk, ale moja jazda nadal jest asekuracyjna i po prostu męczyłem się w Pradze. Starałem się nie myśleć o kolanie, jednak w jednym wyścigu pociągnęło mnie tak mocno na koleinie, że aż łzy stanęły mi w oczach. Szybka pomoc rehabilitantki, pani Kasi na szczęście pomogła. Mój team uważa, że 7 punktów, jak na te okoliczności i taki stan mojego zdrowia, to nie zły wynik – przyznaje Kasprzak.
Żużlowiec jest przekonany, że przy odrobinie szczęścia i bardziej sprzyjających okoliczności mógł awansować do półfinału. Szansę stracił dopiero w ostatniej serii startów, w której w swoim wyścigu zajął czwarte miejsce. – Miałem najbardziej zewnętrzne pole, w którego w Pradze niewiele można zrobić. Nawet Jarek Hampel, czy Greg Hancock, czyli wybitni startowcy sobie z tego pola nie radzili. Po prostu było tak, że kto się dostawał pierwszy w „pierzynę” przy płocie, ten wygrywał biegi. Nie miałem szczęścia, bo aż dwa razy startowałem z czwartego pola, na dodatek zawsze jechałem w wyścigach kończących serię przed równaniem toru i nawierzchnia była wtedy strasznie rozwalona. W moich biegach widoczny był taki ostry rant, po którym, z moim zdrowiem, nie mogłem jechać zbyt pewnie – dodaje zawodnik Stali Gorzów.
Po turnieju w Pradze Kasprzak spadł z pierwszego na szóste miejsce w klasyfikacji generalnej Grand Prix, jednak do lidera traci zaledwie cztery punkty. - Rywale nie odjechali mi zbytnio, cały czas jestem w grze. Będą teraz atakował, mamy osiem rundy do końca, a więc sporo i co dla mnie ważne, lepsze tory. Już za dwa tygodnie Malilla, wolałbym pewnie, żeby ten turniej był za trzy tygodnie, ale i tak postaram się zrobić wszystko, bym w Szwecji mógł się już czuć na motocyklu zupełnie swobodnie i pewnie. Będę jeszcze pracował nad nogą, by obudować mięśniami kolano, po to by normalnie funkcjonować. Piłkarze już po miesięcy takiej rehabilitacji znowu grają w piłkę – zakończył Kasprzak.