Żużel: Wiadomości
Ten finał DPŚ przejdzie do historii
Złoty atak Iversena
(Fot. Jarek Pabijan)
Biało – Czerwoni rozpoczęli walkę w Bydgoszczy imponująco. W pierwszej serii zainkasowali komplet punktów i to w stylu, który niejednego rywala skłoniłby do wywieszenie białej flagi. Duńczycy i Australijczycy nie zamierzali się jednak poddać, a Brytyjczycy, przede wszystkim za sprawą mistrza świata, Taia Woffindena, także nie chcieli się ograniczyć do asystowania.
W drugiej i trzeciej serii Polacy odnieśli tylko jedno biegowe zwycięstwo. Zapisał je na swoje konto wychowanek Unii Leszno, Krzysztof Kasprzak. Rywale tymczasem odrabiali straty wykorzystując jokera. Najpierw całą pulę zgarnął Chris Holder, a w trzeciej serii za 6 punktów zwyciężył Nicki Pedersen. Duński lider Unii Leszno pojawił się pod taśmą również w 12 gonitwie i także był najlepszy. Wygrana okazała się niezwykle cenna, bowiem wyprowadzała ekipę z kraju Hamleta na pozycję lidera zawodów. Po trzech seriach Duńczycy mieli w dorobku 26 punktów, Polacy 25, Australijczycy 19 i Brytyjczycy 9.
Kolejne cztery wyścigi przyniosły świetne występy Jarka Hampela i Piotra Protasiewicza, ale Janusz Kołodziej oraz Krzysztof Kasprzak wypadli słabiej i przewaga Duńczyków wzrosła do 2 punktów. Tradycji stało się zatem zadość. Jak to zazwyczaj w finale Drużynowego Puchary Świata bywało, o podziale medali decydowała ostatnia seria.
Emocje sięgnęły w niej zenitu i pewnie nawet Alfred Hitchcock, Steven Spielberg oraz Quentin Tarantino po tygodniu wspólnej pracy nie byliby w stanie zapewnić ich więcej. Już w siedemnastej odsłonie widowiska straty zostały odrobione, bo Kasprzak zainkasował 2 „oczka”, a Mads Korneliussen przyjechał ostatni. W osiemnastym wyścigu Jarek Hampel powstrzymał ataki Nickiego Pedersena i Polacy odzyskali prowadzenie. Za moment jednak na trybunach zapanował smutek, bo Piotr Protasiewicz postawił wszystko na jedną kartę, ale jego atak po zewnętrznej zakończył się upadkiem i wykluczeniem. W powtórce Biało – Czerwonym pomogli Australijczycy i Brytyjczycy. Peter Kildemand zdobył tylko punkt, zatem przed ostatnią gonitwą Polska i Dania miały po 36 punktów.
Sprawa złota miała się rozstrzygnąć w męskiej walce Janusza Kołodzieja z Nielsem Kristianem Iversenem. Było rzeczywiście pasjonująco. Po 3 punkty mknął Darcy Ward, a za jego plecami przez 3 i 3/4 okrążenia podążał Janusz Kołodziej. Do szczęścia polskim kibicom zabrakło kilku metrów. Właśnie na nich atak na wagę złota DPŚ przeprowadził Iversen. Polacy nie obronili złota wywalczonego przed rokiem w Pradze. Na najwyższym stopniu podium stanęli Duńczycy, którzy o punkt wyprzedzili Polaków i o 2 Australijczyków. Na siódmy triumf w DPŚ Biało – Czerwoni muszą poczekać do kolejnego sezonu.
Klasyfikacja DPŚ:
I Dania - 38
1. Nicki Pedersen - 17 (2,3,6!,3,1,2)
2. Peter Kildemand - 7 (2,0,2,2,1)
3. Mads Korneliussen - 3 (1,0,-,2,0)
4. Niels Kristian Iversen - 11 (2,3,2,2,2)
II Polska - 37
1. Piotr Protasiewicz - 9 (3,2,2,2,w)
2. Krzysztof Kasprzak - 11 (3,2,3,1,2)
3. Janusz Kołodziej - 6 (3,1,1,0,1)
4. Jarosław Hampel - 11 (3,1,1,3,3)
III Australia - 36
1. Chris Holder - 11 (1,6!,3,0,1)
2. Darcy Ward - 10 (0,1,2,1,3,3)
3. Jason Doyle - 13 (1,3,0,3,3,3)
4. Troey Batchelor - 2 (0,2,d,-,-)
IV Wielka Brytania - 16
1. Tai Woffinden - 12 (2,2,1,2!,3,2)
2. Simon Stead - 0 (0,d,-,0,0)
3. Chris Harris - 4 (1,1,0,1,1)
4. Daniel King - 0 (0,0,0,0,d)