Żużel: Wiadomości
Kołodziej: Ciężko się odchodzi z miejsca, gdzie było świetnie
Janusz Kołodziej należy do dość wąskiego grona sportowców, którzy zarówno o swojej dyscyplinie, jak i o życiu potrafią mówić z niezwykłą otwartością, szczerością i pasją. Do dzisiaj jednak o kulisach odejścia Kołodzieja z Unii Leszno kibice wiedzieli niewiele. Nie wiedzieli między innymi, że decyzja o powrocie do Tarnowa nie była podyktowana kwestiami finansowymi. – Ludzie pewnie będą mieli swoją opinię na ten temat, ale ja nigdy nie należałem do zawodników, którzy na pierwszy miejscu stawiają finanse. Tak nie było gdy przychodziłem do Leszna i tak nie było teraz. Decyzja pojawiła się mojej głowie, gdy przeżywałem ciężkie chwile. Doszedłem do wniosku, że mam 27 lat, a moje życie osobiste jest ciągle takie trochę byle jakie. Chciałem to zmienić. Żużel zabierał mi dotąd mnóstwo czasu i nie miałem go już właściwie na życie prywatne. Teraz będzie inaczej, wracam do domu, rezygnuję z ligi szwedzkiej, by skoncentrować się sprawach osobistych i cieszyć się życiem z partnerką – przyznał Janusz Kołodziej.
Dwukrotny indywidualny mistrz Polski zaznaczył, że decyzja o powrocie do Tarnowa była wyjątkowo trudna. – Długo nie zakładałem, że mógłby się z Leszna gdziekolwiek ruszać, ale jednak doszedłem do wniosku, że to już najwyższa pora, by uporządkować swoje sprawy. Wtedy musiałem zakomunikować swoją decyzję prezesowi Dworakowskiemu i to był jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu. Otrzymałem od prezesa niesamowite wsparcie, to dzięki niemu stanąłem na nogi w końcówce sezonu. Wiedziałem, że zależy mu, żebym został i robił wszystko, by tak się stało. Miałem zapewnienie, że miejsce w drużynie będzie dla mnie nawet wtedy, gdy klub wzmocnią bracia Pawliccy. Do tego jeszcze leszczyńscy kibice, którzy na każdym kroku dawali mi dowody sympatii. Czasami mnie zaskakiwali pozytywnymi reakcjami, myślałem że zasłużyłem na kopniaka, a tu padały słowa otuchy. To wszystko sprawiło, że niezwykle ciężko rozstawać się z Lesznem. Było mi tu naprawdę świetnie, wiele się przez te dwa lata nauczyłem, ale niestety czasami trzeba jednak wrócić na stare śmieci, by uporządkować ważne sprawy – dodał Janusz Kołodziej.
Żużlowiec z właściwą sobie szczerością przyznał, że ten sezon pokazał mu, iż nie jest jeszcze tak dobrym zawodnikiem, by ścigać się na najwyższym poziomie przez dłuższy czas. – Nie byłem gotowy na Grand Prix, nie wyrabiałem. Czułem się zmęczony i to też wpłynęło na decyzję, że czas popracować nad swoją mentalnością w domu – stwierdził.
Janusz zadeklarował, że z ogromną sympatią będzie wspominał Leszno, klub i kibiców. Ci ostatni z pewnością odwzajemnią mu uczucie podczas konfrontacji leszczyńsko – tarnowskiej na stadionie Smoczyka.
Komentarze
624 630 zł
sprzedaż, Leszno
1 500 zł / m-c
wynajem, Leszno
400 zł / m-c
wynajem, Leszno
300 zł
inna inny, Wschowa
1 zł
Audi A5, Leszno
4 500 zł
Fiat Punto, Wschowa