Konne
Powiatowe zawody w powożeniu zaprzęgami
Tak zaczynają przyszli mistrzowie
Jak przygotował pan parkur, trudny tor?
Zbliża się koniec sezonu, trzeba więc nieco wyżej podnieść poprzeczkę. Nie mniej jednak należy pamiętać, że są to zawody towarzyskie na szczeblu powiatowym, dlatego uważam, że powinny być na miarę możliwości zawodników, którzy tu startują i na miarę powozów. A te są różne: bryczki maratonowe, crossowe czyli krótkie, sportowe, ale też bryczki dawne, typu parkowiec, polowiec, które są szerokie i długie, czyli mało zwrotne. Zawodnicy we wszystkich klasach startują na tym samym torze, w tej samej normie czasu.
Różni je rozłożenie kegli?
Kegle są rozłożono w odpowiednim stosunku do rozstawu bryczek, czyli do osi dodajemy 30 cm.
Pokonanie parkuru w odpowiednim czasie wymaga umiejętności…
Tak, tu jedno wynika z drugiego. Czas jest tak ustalony, żeby to nie były wyścigi, a norma stosowna dla tych wszystkich czterech klas i ona musi być taka, żeby utrzymywać tempo ok. 15 km/godz. Z reguły jest tak, że część zaprzęgów się w tym czasie mieści, a inne z powożącym o mniejszych umiejętnościach czy mniejszym doświadczeniu nie zawsze.
Rywalizują też bardzo młodzi powożący…
Chcemy wdrażać najmłodszych do tego sportu. To ważne. Przypomnę przy okazji o naszym wychowanku, tu z ligi gostyńskiej, Filipie Nowackim, który jeszcze sześć, siedem lat temu u startował u nas w kucykach, a kilka tygodni temu został mistrzem Europy w powożeniu zaprzęgami.
Tak, informowaliśmy naszych czytelników o tym sukcesie. Filip jest zatem przykładem na to, że tego typu imprezy są potrzebne.
Tak, między innymi od tego się zaczyna. Filip z tego skorzystał. Umiejętności, które nabył podczas tych lat, doświadczenie i przede wszystkim jego ciężka praca, ale też zaangażowanie rodziców, którzy odpowiednio pokierowali jego karierą sportową – to wszystko dało wynik i osiągnął sukces.
Rozmawiała Aldona Brycka-Jaskierska