Koszykówka
Krysiewicz i Skrzypińska na razie na trybunach
Grały i będą grać?
(Fot. Rafał Paszek)
To już definitywne zakończenie kariery?
Edyta Krysiewicz: W lidze zdecydowanie tak, w moim wieku to już nawet nie wypada się publicznie rozbierać... (śmiech)
Teraz będzie już pani tylko z trybun oglądała poczynania młodszych koleżanek?
E.K.: Tak, podziwiam dziewczyny. Widać, że włożyły wiele pracy w to, żeby powalczyć - było dużo celnych rzutów, przechwytów, zaangażowania.
Czy łezka zakręciła się w oku, że nie może im pani pomóc na parkiecie?
E.K.: Zawsze będzie się kręcić. Jestem osobą, która grałaby w kosza do upadłego. A uprawiam ten sport przez 33 lata i jeszcze nie kończę. Teraz przygotowuję się do Mistrzostw Świata, które odbędą się w Ostrawie. Moja drużyna będzie się składała z dziewczyn 40+. Nasze starsze koleżanki na takim turnieju zdobyły nawet wicemistrzostwo świata. Zdecydowałyśmy zatem, że my też spróbujemy, może zostaniemy mistrzyniami?
Agnieszka Skrzypińska: Z leszczyńską Tęczą już trzy lata temu się pożegnałam, ale nigdy nic nie wiadomo, może jeszcze wrócę za kilka lat. Teraz mam przerwę zdrowotną. Możliwe, że jak wszystko wróci do normy, to się jeszcze pokażę na treningu, na meczu. Teraz zostały mi tylko trybuny. Będę chodzić na mecze i kibicować dziewczynom...
Jak oceniasz grę leszczyńskiego zespołu?
A.S.: Bardzo młody zespół, ale patrząc na wynik i grę, powiem, że z perspektywami, z nadziejami.
Byłaś w zespole, który przecierał szlaki nowej, żeńskiej koszykówki w Lesznie.
A.S.: Tak, byłam od początku - od trzeciej ligi, przez drugą, pierwszą do ekstraklasy. Mam nadzieję, że obecna drużyna pokaże na co ją stać i zrobi dokładnie to samo.
Rozmawiał Michał Konieczny