Koszykówka
Grabianowski: Miło zobaczyć dawnych wychowanków
Silniejszy fizycznie i psychicznie
Napsułeś dzisiaj sporo krwi Polonii...
Dziękuję. Zawsze to inna waga meczu. W Lesznie grałem 32 lata, a 18 lat na tym parkiecie, obliczyłem to przed meczem. To dużo czasu... Zawsze to jakiś sentyment zobaczyć dorastających zawodników, jak i rodzinę, ale to już mniej...
Czy w jakiś specjalny sposób zmobilizowałeś się na ten mecz przeciwko leszczyńskiej Polonii?
Nie, przyznam szczerze, że nie. Ostatnio jestem w nadspodziewanie dobrej, jak wszyscy mówią, formie, tak że nie było sensu nakładać sobie dodatkowego ciężaru na barki, bo to zawsze przeszkadza. Już jestem w tym wieku, że potrafię sobie z tym radzić. Bo kiedyś, jak tu przyjechałem, to faktycznie nie mogłem sobie z tym poradzić, teraz jest inaczej, lżej.
Pierwsza połowa meczu była wyrównana, właściwie przez większość czasu prowadziła Polonia, wy wrzuciliście piąty bieg w drugiej połowie.
Zgadza się. Polonia dzisiaj nie radziła sobie z naszą strefową obroną. Byliśmy też przygotowani, bo znam taktykę trenera Sosińskiego, przecież współpracowaliśmy ze sobą przez tyle lat. Natomiast u nas była inna kwestia. Zamiast chodzenia czy człapania trzeba było w drugiej połowie zdecydowanie przyspieszyć do przodu. To nam się udało, zdobyliśmy kilka łatwych punktów z kontr i to ustawiło praktycznie wynik. Wprawdzie Wojtek (Żeleźniak, przyp. red.) próbował to ściągnąć trójkami, a ja nie mogłem mu tam doskoczyć, ale ostatecznie utrzymaliśmy pojedynek, więc bardzo fajnie, dwa punkty lecą do Konina.
Rozmawiał Michał Konieczny