Piłka Ręczna
Trenerzy po meczu Real Astromalu z MKS
Kmiecik. Chcieliśmy przełamać złą passę
(Fot. Rafał Paszek)
Obie wielkopolskie ekipy, które spotkały się w sobotni wieczór na parkiecie hali Trzynastka grają w obecnym sezonie słabiej, niż w poprzednim. W zaprezentowaniu pełni możliwości piłkarzom ręcznym z Leszna i Poznania z całą pewnością przeszkadzają kontuzje. Lista zawodników nieobecnych lub wracających do zdrowia i formy po wyleczeniu urazów w obu drużynach jest długa. Mimo problemów MKS i Real Astromal stworzyły w sobotę pełne emocji widowisko. O zwycięstwie gospodarzy przesądziły ostatnie akcje. Leszczynianie pokazali charakter, bowiem w okresie gry w osłabieniu - czterech na sześciu, potrafili rzucić rywalowi trzy bramki, tracąc tylko jedną. – To boli najbardziej. Za tydzień nikt nie będzie pamiętał, że włożyliśmy wiele wysiłku i serca. Przegrywamy kolejny mecz na styku i w tabeli nadal mamy tylko 5 punktów. Co z tego, że zaczęliśmy spotkanie od prowadzenia 4:1. Początek to jedno, a końcówka to drugie, a w niej przegraliśmy, mimo gry w przewadze. Nie chcę wyliczać ilu mamy kontuzjowanych zawodników, a mając tylu graczy do dyspozycji ile mam obecnie, ciężko ukulać cały mecz na wysokim poziomie. Właściwie z rzucających zawodników w tym meczy byli do dyspozycji tylko Maciej Tokaj i Bartek Przedpełski – mówił trener MKS Doman Leitgeber.
Dla leszczyńskiego zespołu pojedynek z MKS miał wyjątkowe znacznie. Miejscowi potrzebowali zwycięstwa, by odskoczyć od strefy spadkowej i dostać potwierdzenie, że ciężka praca, którą wykonują na treningach ma sens. – Wierzę, że po tej wygranej pójdziemy do przodu. Zespół naprawdę ciężko trenuje, cztery razy w tygodniu przy stuprocentowej frekwencji. Nie ustrzegliśmy się dziś nerwowości i błędów, straconych piłek, ale potrafiliśmy też zdobywać bramki grając w końcówce w osłabieniu. Liczę, że przyjdzie wreszcie spokój i będą nas omijać kontuzje – stwierdził trener Real Astromalu, Ryszard Kmiecik.
Urazy, to tej jesieni spory problem w leszczyńskiej drużynie. Kolejni zawodnicy wypadają ze składu, a ci którzy wracają nie w stanie dać, tyle ile dawali przed kontuzją. Powrót do optymalnej formy związany jest nie tylko z odzyskaniem pełnej fizycznej sprawności, ale również pokonaniem barier psychicznych. Trener Kmiecik wierzy, że w meczu z MKS taką barierę pokonał Michał Przekwas. Rzucił pięć bramek, w tym niezwykle ważne w końcówce i był jednym z bohaterów zespołu. – Jego możliwości są bardzo duże. Gdzieś po kontuzji w głowie był zakodowany jakiś strach przed podjęciem męskiej decyzji. Piłka ręczna to gra kontaktowa i jeśli ktoś tej walki w kontakcie nie podejmie, będzie mu trudno znaleźć się na parkiecie – dodał szkoleniowiec leszczyńskiej „siódemki”.
Dzięki wygranej z MKS zespół z Leszna umocnił się na dziesiątej pozycji w tabeli I ligi. W tym roku Real Astromal czekają jeszcze dwa pojedynki z wyżej notowanymi przeciwnikami. W najbliższą sobotę wybiorą się do Piotrkowa Trybunalskiego, a tydzień później podejmą Warszawiankę.
Komentarze
"Piłka ręczna to gra kontaktowa i jeśli ktoś tej walki w kontakcie nie podejmie, będzie mu trudno znaleźć się na parkiecie". Na parkiecie lub w szpitalu. Trzeba wiedzieć co się w tym klubie bardziej opłaca. Nikt już nie umiera za barwy, szczególnie gdy nie ma ŻADNYCH zachęt finansowych.