Żużel: Wiadomości
Dyspozycja startowa kluczem do sukcesu
Tajemnice treningów u doktora Misiaka
(Fot. Michał Konieczny)
Jedną z pańskich tajemnic trenerskich jest urządzenie mierzące refleks żużlowców.
Marian Misiak: To prawda. Jeśli chodzi o refleks żużlowca to wolę określenie dyspozycja startowa. Składa się na nią nie tylko wrodzony czas reakcji, ale przede wszystkim umiejętność koncentracji i szybkość ruchu.
Mierzy pan dyspozycję startową za pomocą specjalnego urządzenia.
Ono jest elektroniczne i mierzy czas z dokładnością do tysięcznych części sekundy. Urządzenie wyposażone jest w światła symulujące lewe i prawe. Jedno z nich symuluje zamek maszyny startowej, drugie zielone światło sygnalizujące, że taśma niedługo pójdzie w górę.
Piotr Świderski trenował przed chwilą na bardzo specyficznym urządzeniu. Do czego ono służy?
Moją pierwszą zasadą w żużlu jest niestosowanie ćwiczeń, które nie są potrzebne zawodnikom do ścigania się. Za największy błąd uważam stosowanie ćwiczeń, które wręcz szkodzą. Urządzenie, na które zwrócił pan uwagę powoduje, że zawodnik staje się elastyczny. To jest ważne, kiedy zawodnik kontruje motocykl przed wyjściem z łuku.
Przed chwilą w ruch poszła też deskorolka.
Deskorolka przy specyficznym ruchu jest bardzo ważna. Na prawej nodze zawodnika opiera się prawie całe czucie motocykla. W czasie ćwiczeń deskorolka pokazuje zdolność płynnego utrzymania się na prawej nodze. Deskorolka źle obciążona wydaje specyficzne "płaczliwe" dźwięki. One są zupełnie inne, kiedy zawodnik odpowiednio ją wyczuje.
Na czym polega ćwiczenie z piłeczkami pingpongowymi?
To jest typowo szybkościowe ćwiczenie. Ono bardzo sprzyja kształtowaniu tej właśnie cechy. Sześć piłeczek rzuca się przed zawodnika na odległość 8-10 metrów. On musi je "gonić" i kolejno zbierać przenosząc ciężar ciała z jednej strony na drugą. Wszystko zajmuje 12-15 sekund, ale zawodnik po tym ćwiczeniu zwykle musi oprzeć się o drabinkę i z trudem łapać oddech.
Skąd pańskim zdaniem wzięła się w ostatnich latach siła polskiego żużla?
To co powiem może zdziwić wiele osób, ale jeśli się nad tym zastanowią to myślę, że przyznają mi racje. Gdybym miał w tej chwili wskazać osobę najbardziej zasłużoną dla polskiego żużla w ostatnim dwudziestoleciu to wskazałbym Stanisława Śmigielskiego. To on na bardzo prymitywnym obiekcie w Pawłowicach przygotowywał tor dostępny dla wszystkich młodych zawodników. Tam było siedlisko pierwszych wyników wielu świetnych zawodników jak Piotr Świderski, Jarosław Hampel, Robert Miśkowiak, Ronnie Jamroży, Rafał Dobrucki czy Rafał Okoniewski. Nawet Maciej Janowski mówił ostatnio, że tam się uczył. Stasiu Śmiegielski organizował tym chłopakom treningi na pograniczu kryminału. Wszystko odbywało się bez specjalnych uprawnień trenerskich i karetki. Chłopcy robili tam jednak ogromne postępy. Powiedziałbym, że większość medali, które Polacy wywalczyli w ostatnim latach w imprezach FIM-u ma swoje źródło właśnie w Pawłowicach.
Szkoda, że motocykle już tam nie warczą.
To jest szokujące, że środowisko pozwoliło na zaoranie tego obiektu. Jeszcze bardziej niezrozumiałe jest dla mnie to, że Andrzej Witkowski i Andrzej Grodzki nie potrafili jak dotąd nagrodzić Stanisława Śmigielskiego za zasługi dla polskiego żużla.