Żużel: Wiadomości
Przemek Pawlicki:
Happy birthday, Leigh
(Fot. Rafał Paszek)
Udany mecz w twoim wykonaniu, ale mógł być jeszcze lepsze, gdyby nie pech w ostatnim wyścigu. Co się stało?
Ja już nie wiem, co się dzieje w tych końcówkach zawodów. Dzisiaj wszystko pasowało, miałem świetnie przygotowany motocykl, było naprawdę fajnie, aż do 15 wyścigu. A w nim wystartowałem i zaliczyłem defekt. Mimo wszystko uważam, że jest się z czego cieszyć. Wywozimy 2 punkty, wszyscy fajnie pojechali, cała drużyna równo i byle tak dalej. Włókniarz był wprawdzie mocno osłabiony, ale taki jest żużel. W poprzednim sezonie, to my mieliśmy problemy, gdyż nasz lider był kontuzjowany i męczyliśmy się do końca rozgrywek.
Bardzo ciekawy był wyścig siódmy, w którym startowałeś z bratem. Instruowałeś go na torze, pokazywałeś którędy ma jechać. Trochę to przypominało wspólne akcje braci Gollobów sprzed lat.
Powiem szczerze, że ja nie za bardzo pamiętam, jak jeździli bracia Gollobowie (śmiech). Ciężko mi się odnieść, czy to tak rzeczywiście wyglądało. Na pewno starałem się pomóc Piotrkowi. Pokazywałem mu, że ma jechać do przodu, bo zbliżał się do nas bardzo szybki Rune Holta. Udało nam się dowieźć 5 punktów i to po walce, bo w pewnym momencie Rune mnie wyprzedził, ale odbiłem pozycję. Fajne zawody. Szczęśliwie dojechaliśmy do końca i zdobyliśmy 2 punkty. Mieliśmy też okazję pomodlić się pod Jasną Góra i w dobrych nastrojach wracamy do domu.
Pozytywne zwieńczenie bardzo udanego weekendu…
Tak, był bardzo udany. Dwa wyjazdy i dwa zwycięstwa. Jest się z czego cieszyć. Teraz myślę już o kolejnych zawodach. Przed mną wyjazd do Szwecji, a potem przygotowania do meczu z Bydgoszczą w Lesznie. Przy okazji chciałbym przypomnieć, że Leigh Adams obchodzi 42 urodziny. Happy birthday, Leigh. Trzymaj się.
Rozmawiał Michał Konieczny