Żużel: Wiadomości
Leszczyński tor atutem Włókniarza
Kto gospodarzem, a kto gościem?
(Fot. Rafał Paszek)
Kapitalnie dysponowani Emil Sajfutdinow, Grigorij Łaguta i Rune Holta nie dali szans podopiecznym Romana Jankowskiego w niedzielne popołudnie. Obserwując zmagania na torze, można było mieć wątpliwości, kto w starciu Fogo Unii z Włókniarzem jest gospodarzem, a kto gościem. Częstochowianie byli świetnie dopasowani do nawierzchni. Właściwie nie powinno to dziwić, bo tor został przygotowany, tak jak zwykle bywa przygotowany pod Jasną Góra. Zdaniem kapitana Fogo Unii, częstochowianie mogli się czuć w Lesznie, jak u siebie. – Tor był idealnie taki sam, jak w Częstochowie. Ze startu pod kółko i na trasie twardo. To my mieliśmy problemy, a nie goście. Nie mogliśmy się dopasować, bo trenowaliśmy w sobotę na zupełnie innym torze. Było lekko pod kółko, fajnie się odsypywało, można było mijać na trasie. W zawodach tego brakowało i się pogubiliśmy. To jest taki paradoks. Jak się jedzie na wyjazd, to z góry wiesz jaką zębatkę założysz. A u siebie musisz kombinować, bo na treningu jest inaczej, inaczej też komisarz przygotowuje tor na zawody. Mówisz sobie: „wczoraj jeździłem na takich ustawieniach, ale komisarz zrobił bardziej twardo i może trzeba jednak założyć inną zębatkę”. No to wtedy okazuje się, że u siebie jest się trudniej dopasować, niż na wyjeździe. Leszno zawsze słynęło z przyczepnego toru, taki właśnie lubimy, na takim trenujemy. Wniosek jest jeden. Chyba trzeba trenować na twardym – stwierdził kapitan.
Przygotowanie leszczyńskiego toru zaskoczyło także Grzegorza Zengotę. – Pojawia się pytanie: Dlaczego rywale, którzy przyjeżdżają na nasz tor raz w roku, czują się lepiej od nas? Powinno być zupełnie odwrotnie. Przyjechali częstochowianie i nam wpierniczyli. Leszczyński tor jest inaczej przygotowany na trening i inaczej na zawody. Oczywiście, że mieliśmy zastrzeżenia do pracy komisarza, ale trudno tutaj zwalać winę na nawierzchnię. Dziś było twardo, a takie tory bardzo pasują częstochowianom, bo na takim torze jeżdżą u siebie. Niestety to komisarz o wszystkim decyduje. Nam było ciężko dostosować się do warunków, które panowały. Ustawienia, które do tej pory były dobre, tym razem się nie sprawdziły. Trzeba było szukać, a goście nam odjeżdżali – przyznał wychowanek Falubazu Zielona Góra.
Piotr Pawlicki była jedną z najjaśniejszych postaci niedzielnego meczu na stadionie Smoczyka. Zaliczył świetny występ, mimo że dzień wcześniej, podczas treningu groźnie upadł na tor i korzystał z pomocy lekarskiej. Także on po meczu nie potrafił ukryć rozżalenia. Zdaniem młodszego z braci Pawlickich niedopuszczalne jest, by gospodarze nie mieli nic do powiedzenia w kwestii przygotowania nawierzchni. - Częstochowa była lepsza. Wygrali, zdobyli bonus, my jechaliśmy w dużym osłabieniu. To są fakty. Wydaje mi się jednak, że coś jest nie tak. Jakąś parodią jest, że gospodarz nie ma atutu własnego toru. Na treningu inny tor i w zawodach, gdy wkracza komisarz też inny. Nie ma sensu się przygotowywać, bo i tak w trakcie meczu, to my, a nie goście musimy się przystosowywać do nawierzchni. Rywale czuli się tak, jakby od dwóch dni trenowali na tym torze. Mam wrażenie, że wszyscy są przeciwko Unii. Tyle w temacie, dziękuję – uciął wyraźnie zezłoszczony Piotr Pawlicki.
Mimo ostatnich niepowodzeń na swoim torze, leszczyńscy żużlowcy wciąż wierzą w awans do play-off i mobilizują się przed czekającymi ich pojedynkami. - Zostały nam same ciężkie mecze. Musimy się skoncentrować i zasuwać. Na głupie straty punktów nie możemy sobie pozwolić. Naszym celem był awans do play-off i chcemy go zrealizować – stwierdził Przemek Pawlicki. - Mam nadzieję, że w Gnieźnie będzie z nami Fredrik i to nas na pewno umocni. Nie ma innej opcji niż zwycięstwo. Jeśli marzymy o play-offach musimy wygrać – zakończył Grzegorz Zengota.
Komentarze
1 zł
Audi A5, Leszno
2 137 zł
Audi A4, Leszno
120 zł
BMW 123, Wilkowice
355 000 zł
sprzedaż, Leszno
1 050 zł / m-c
wynajem, Śmigiel
624 630 zł
sprzedaż, Leszno