Żużel: Wiadomości
Satysfakcja z odrobiną niedosytu
Piotr Pawlicki: O punkt od złota
(Fot. Michał Konieczny)
15.09.2013
Piotr Pawlicki wygrał dwa z trzech turniejów o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów, ale nie starczyło to do zdobycia złotego medalu. Wywalczył go Patryk Dudek, a Pawlicki musiał się zadowolić srebrnym. Do nowego mistrza stracił zaledwie punkt. – Trochę szkoda, ale to i tak mój wielki sukces – przyznał młody żużlowiec z Leszna.
– Złoto było naprawdę bardzo blisko. Jestem jednak szczęśliwy. Druga pozycja jest bardzo satysfakcjonująca – stwierdził Piotr Pawlicki.
Po chwili namysłu dodał jednak, że jest czego żałować. Szczególnie pierwszego wyścigu, w którym przyjechał za plecami klubowego kolegi, Tobiasza Musielaka. - Wiadomo, w lidze koledzy z drużyny patrzą na siebie i sobie pomagają, to jednak były indywidualne zawody. Każdy walczy dla siebie. Trochę szkoda, ale takie jest życie. Dziękuje wszystkim, którzy włożyli w ten wynik dużo ciężkiej pracy: tacie, rodzinie, mechanikom, sponsorom. Szczególne pozdrawiania kieruję do mojej siostry. Dzisiaj ma imieniny i jej dedykuje ten medal. Wszystkiego najlepszego Roksana – zakończył drugi junior świata.
W tym sezonie najlepsi juniorzy świata o medale walczyli w trzech turniejach. Rywalizacja była bardzo zacięta i decydujące rozstrzygnięcia zapadały dopiero w ostatnich biegach. Od pierwszego turnieju pozycji lidera zmagań bronił Patryk Dudek, który wygrał zawody z Pile, zdobywając 14 punktów. Młodzieżowiec Fogo Unii, Piotr Pawlicki na dobrze sobie znanym pilskim owalu zajął czwartą lokatę, tracąc do zielonogórzanina 4 „oczka”.
W dwóch kolejnych turniejach Pawlicki był już najlepszy. W Berwick odrobił do Dudka 2 punkty, a w kończących cykl zawodach w Terenzano punkt. Junior z Zielonej Góry był czujny i nie dał się wyprzedzić. Po ostatniej serii wciąż miał punkt więcej od leszczynianin i mógł się cieszyć z tytułu mistrza świata juniorów.
„Złoto było naprawdę bardzo blisko. Jestem jednak szczęśliwy. Druga pozycja jest bardzo satysfakcjonująca.”
Po chwili namysłu dodał jednak, że jest czego żałować. Szczególnie pierwszego wyścigu, w którym przyjechał za plecami klubowego kolegi, Tobiasza Musielaka. - Wiadomo, w lidze koledzy z drużyny patrzą na siebie i sobie pomagają, to jednak były indywidualne zawody. Każdy walczy dla siebie. Trochę szkoda, ale takie jest życie. Dziękuje wszystkim, którzy włożyli w ten wynik dużo ciężkiej pracy: tacie, rodzinie, mechanikom, sponsorom. Szczególne pozdrawiania kieruję do mojej siostry. Dzisiaj ma imieniny i jej dedykuje ten medal. Wszystkiego najlepszego Roksana – zakończył drugi junior świata.
Michał Konieczny / Marcin Hałusek