Lotnicze: Balony
Dudkiewicz: To moje trzecie zawody
Zakochała się w baloniarstwie
(Fot. Jarek Adamek)
Skąd się pani wzięła w baloniarstwie?
Głównie za sprawą Zbigniewa Jagodzika. Pierwszy zabrał mnie na lot. Zdążyłam się zakochać i zostałam – najpierw jako obserwator, później w załodze Zbyszka, a teraz stawiam pierwsze samodzielne kroki.
Ta miłość była aż tak wielka, że pani się przeszkoliła?
Tak, chociaż nastąpiło to dopiero po ośmiu latach funkcjonowania w środowisku balonowym.
Od kiedy ma pani licencję?
Od roku.
Zawody już jakieś na koncie są?
To są moje trzecie zawody balonowe.
I jak się pani w nich czuje?
Dużo adrenaliny, podoba mi się to. Trzeba walczyć, myślę że w tym kierunku będę podążać. Samodzielne pilotowanie to zupełnie co innego niż rola obserwatora – inna barwa, emocje, obowiązki.
Baloniarstwo to piękny sport, ale dość kosztowny.„Mam dopiero ponad 50 godzin nalotu, więc jeszcze wiele przede mną, żeby poznać tę każdą łączkę, każdy ruch, a drutów wolę nie poznawać.”
My latamy balonem Nifaresa, jest to firma z Pomorza, która zajmuje się zielarstwem.
Oni panią znaleźli?
Nie, mój przyszły mąż pracuje w tej firmie i tą drogą właśnie to nastąpiło. Balon jest zakupiony wspólnymi siłami.
Pani Dario, teraz przedmistrzostwa świata, w przyszłym roku mistrzostwa?
Zobaczymy, na dzień dzisiejszy raczej nie mam szans, bo do tej rangi zawodów dostaje się górna półka, a ja dopiero zaczynam. Myślę, że jest to mało realne, ale nadzieja zawsze gdzieś tam pozostaje.
Tereny wokół Leszna już pani dobrze zna…
Tak, szczególnie dużo latamy nad Krzemieniewem, ale nad Lesznem też. Ponadto tutaj się szkoliłam, a więc tereny znam.
Każdą ścieżkę, rzeczkę, linię?
No, może nie aż tak. Mam dopiero ponad 50 godzin nalotu, więc jeszcze wiele przede mną, żeby poznać tę każdą łączkę, każdy ruch, a drutów wolę nie poznawać.
Rozmawiał Jarek Adamek