Żużel: Wiadomości
Komentarze po spotkaniu Fogo Unia – PGE Marma
Przepraszamy za tę żenadę
(Fot. Rafał Paszek)
Łukasz Kret (jedyny zawodnik PGE Marmy, który udzielił mediom komentarza):
Tor nie nadawał się do jazdy, na każdym łuku był inaczej przyczepny. W drugi łuk nie dało się po prostu wjechać motorem. Kończyłoby się to upadkami. Widzieliśmy, co się działo w Grand Prix w Cardin i postanowiliśmy, że nie ma sensu jechać. Przed rokiem było tu bardzo przyczepnie, przed dwoma laty, każdy pamięta jak tu wypadliśmy, ale tym razem to była już przesada. Dosypanie nawierzchni w drugim wirażu nic nie zmieniło, bo tor nie był ubijany. Jak zobaczyliśmy nową nawierzchnię, to podjęliśmy decyzję, że nie jedziemy. Jesteśmy chyba pierwszą drużyną historii, która nie przystąpiła do meczu, ale może tak trzeba było właśnie w tej sytuacji zrobić.
Fredrik Lindgren (Fogo Unia Leszno):
Jak dla mnie, tor był naprawdę bardzo dobry. Wykonano fantastyczna pracę, by po tych opadach deszczu, które były w Lesznie, przygotować nawierzchnię. Macie oczy więc wszyscy wiedzieliście, jak można było na nim jechać. Tor w Cardiff był dużo trudniejszy. Wielka szkoda, że zawodnicy z Rzeszowa tak się zachowali, powinni żałować, bo tor naprawdę był bardzo dobry. Nie wiem dlaczego tak zrobili.
Przemek Pawlicki (Fogo Unia Leszno):
Ja nie jestem zwolennikiem torów, które nie nadają się do walki, też na takich nie lubię jeździć, ale ten dzisiejszy na pewno do takich nie należał. Po próbie toru miałem pewne obawy, że może być cięższy, ale w trakcie zawodów okazało się, że jest idealny do jazdy. Dziwię się zawodnikom z Rzeszowa. Myślę, że jak patrzyli na nas jeżdżących w dwójkę, to zmieniali zdanie. Tor był równy, nie wyrywał się, normalnie jechało się jak po sznurku, wszędzie trzymał. Szkoda, wielka szkoda, bo nie o to w żużlu chodzi. Niejeden z tych zawodników jeździł w Danii czy Szwecji i wie, że tam, to dopiero są ciężkie tory. Chciałbym podziękować kibicom i przeprosić, że coś takiego się stało.
Damian Baliński (Fogo Unia Leszno):
Tor był przygotowany bardzo dobrze, rekord toru Przemka o tym dobitnie świadczy. Owszem, był odmoczony, ale to nie nasza wina, nie mieliśmy wpływu na to, że padał deszcz. Było widać, że jazda jest płynna i nie mamy z nią żadnych problemów. Szkoda, że zespól z Rzeszowa nie podjął walki, bo widowisko byłoby świetne. Szkoda też kibiców, że takie coś musieli oglądać, miejmy nadzieję, że więcej takich sytuacji już nie będzie w polskim żużlu.
Roman Jankowski (trener Fogo Unii Leszno):
Dziwie się działaczom z Rzeszowa, że tak postąpili, nie wiem czym się kierowali. Nie pamiętam takiej sytuacji w polskim sporcie żużlowym i mam nadzieję, ze więcej się nie powtórzy. Sędzia i komisarz odebrali tor, problem mieli tylko rzeszowianie. Tor był dobrze przygotowany, do walki. Kibice widzieli, ze nasi żużlowcy jeździli bardzo płynnie.
Tomasz Welc (kierownik PGE Marmy):
Chodziło nam o bezpieczeństwo zawodników, o to by tor był regulaminowy, czyli równy na całej długości i szerokości. Wiemy, że w ostatnich dniach w Lesznie mocno padało i gospodarze wykonali ogromną pracę, ale nie dali rady przygotować nawierzchni na tyle, by było bezpiecznie. Naciskaliśmy na sędziego by opóźnić zawody i zrobić coś jeszcze z torem. Sędzia nakazał nawiezienie nawierzchni na drugi łuk, jednak po tych zabiegach sytuacja się nie polepszyła. Nie mogliśmy narażać życia zawodników. Drugi łuk był zupełnie inny od pierwszego, to jest niedopuszczalne. Poza tym, przy krawężniku był około pięciometrowy pas bardzo miękkiej nawierzchni, a przy bandzie było twardo. Podczas jazdy w pojedynkę, na próbie toru, źle to nie wyglądało, ale jazda w czwórkę mogła się skończyć tragicznie. Gospodarze starali się z całych sił, zrobili to, o co sędzia prosił, ale naszym zdaniem jechać się nie dało. Przed rokiem na torze we Wrocławiu, który sędzia dopuścił do zawodów, zginął nasz zawodnik, Lee Richardson. Nie chcieliśmy, żeby doszło do podobnej tragedii.
Paweł Jąder (kierownik Fogo Unii Leszno):
Nigdy nie brałem udziału w takim spotkaniu, ani o takim nie słyszałem. Trudno to w ogóle komentować. Tor został przygotowany na miarę możliwości. Wiadomo, że sporo w Lesznie padało. Nawierzchnia była przyczepna, a chłopacy pokazali, że można na niej jechać. Już po próbie toru Przemek stwierdził, że tor jest rewelacyjny. Nie rozumiem postawy drużyny z Rzeszowa. Sędzia i komisarz odebrali tor, uznali, że jest zdatny do jazdy, a mimo to zawodnicy z Rzeszowa nie przebrali się w kombinezony. Do tego opuścili stadion w trakcie trwania zawodów, nie wiem jakie będą konsekwencje i czy ostatecznie zapadnie decyzja o walkowerze. Przepraszam leszczyńskich kibiców, że musieli oglądać tę żenadę. Nie ma w tym naszej winy, to duża strata dla żużla.
Komentarze zebrał Michał Konieczny