Biegi
Więzień o biegu „Złota setka”:
Czułem się wolny
(Fot. Jan Gacek)
Zwycięstwo było blisko, czuje pan niedosyt?
Artur Wysokiński: Wystartowałem w tej imprezie po raz drugi. W ubiegłym roku zająłem szóste miejsce z czasem 1 godzina 35 minut. Teraz byłem drugi z czasem o 10 minut lepszym. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy, bo kosztowało mnie to wiele pracy. Drugie miejsce cieszy, ale nie ukrywam, że bardzo chciałem być pierwszy. Czuję teraz wielki przypływ adrenaliny. Na chwilę zapomniałem o tym, że odbywam karę w więzieniu.
Ile czasu poświęca pan na bieganie?
Jestem zatrudniony w kuchni i chodzę zwykle chodzę na drugą zmianę. Wstaję więc o szóstej rano, a o siódmej wychodzę na spacer, podczas którego trenuję. Najczęściej biegam przez półtora godziny. Potem kąpiel, posiłek i idę do pracy. Bardzo liczę na to, że w przyszłym roku będę mógł wystąpić w tej imprezie poza więziennymi murami. Nawet jeśli przyjdzie mi na to dłużej poczekać to żyję myślą, że taki moment w końcu nastąpi.
Kiedy rozpoczęła się pańska przygoda z bieganiem?
Wszystko zaczęło się właśnie tutaj. To zasługa osoby, która w ubiegłym roku wygrała tutaj „Złotą setkę”, a tym razem biegła już poza więziennymi murami.
Bieganie stało się pańskim sposobem na życie?
Będę to robił również na wolności. To jest taka moja walka z samym sobą. Moją słabością były narkotyki i przez nie znalazłem się w więzieniu. Bieganie dobrze nastraja mnie do życia i pozwala pozytywnie myśleć.
Rozmawiał Jan Gacek