Fogo Unia mogła zapewnić sobie co najmniej remis w wyścigu czternastym, kiedy na drugim miejscu jechał Piotr Pawlicki. Zawodnik gospodarzy trafił jednak kołem w dziurę i musiał ratować się przed upadkiem. Kłopoty juniora Byków wykorzystał Aleksandr Loktajew, który na ostatnich metrach wywalczył drugą pozycję i cenne dwa punkty. - Dziury nie były wielkie, ale jak się niefortunnie trafiło kołem, jak w przypadku Patryka Dudka w pierwszym wyścigu, to były kłopoty - mówi Piotr Pawlicki. - Jego upadek wyglądał groźnie i całe szczęście, że nic mu się nie stało. Na początku meczu tor nie był wyjechany, ale były miejsca bardziej przyczepne, gdzie później porobiły się dziury. Ja potem wpadłem w podobne miejsce co Patryk. Na szczęście zdążyłem się uratować, ale nie obroniłem już drugiej pozycji. Przepraszam chłopaków, bo przegraliśmy - dodaje.

Młodzieżowiec Fogo Unii uważa, że niedzielna porażka zmotywuje zespół do dalszej pracy. - Myślę, że w naszym zespole nikt nie zawalił meczu. To jest żużel - mówi Piotr Pawlicki. - To, że Nicki przyjechał w jednym biegu czwarty, to nie znaczy, że zaraz zepsuł spotkanie. Drużyna z Zielonej Góry była po prostu mocniejsza, a my nie daliśmy rady. To był dla nas kubeł zimnej wody na głowy. Musimy się teraz zmobilizować do dalszej pracy.