Oskar Skorupka:
To jest coś fenomenalnego. Nie mogę tego nawet opisać słowami. Rozpiera mnie euforia po tym zwycięstwie. W oktagonie zrobiłem swoje, mogłem znokautować rywala już w pierwszej rundzie, ale w naturze nic nie ginie. To była dobra walka w moim wykonaniu. Dziękuje rywalowi za ten pojedynek i mojemu trenerowi za pracę, którą ze mną wykonał. Ukłony należą się też kibicom, którzy wspaniale mnie wspierali. Ciężko pracowałem na ten sukces. To zwycięstwo jest dla mnie bardzo motywujące do dalszej ciężkiej pracy.

Kamil Szymański:
Wygrałem i dla mnie jest to najcudowniejsze uczucie na świecie. Nie ma nic piękniejszego niż takie zwycięstwo. Szczerze mówiąc niesamowicie cieszę się też ze zwycięstwa mojego kumpla Oskara. Jego walka i triumf dały mi pozytywnego kopa. Przed walką w śmialiśmy się z chłopakami, że mamy pechową szatnię. Ostatnio wszyscy, którzy z niej korzystali przegrali swoje walki. Powiedzieliśmy sobie, że dzisiaj ona będzie przynosiła szczęście i tak też było. Przebierało się tu czterech zawodników i wszyscy wygrali. Na walkę z Damianem Pomocką miałem założenie, że pobawię się z nim w stójce a potem go powalę. Jak to zwykle w walce przebiegło to inaczej niż planowałem. Poszła szybka wymiana, po której zrobiłem zbyt mało zdecydowane wejście w nogi. W parterze zachowałem spokój, przełożyłem rękę i zacząłem ciągnąć trójkąt. Na gorąco mogę powiedzieć, że nawet nie wiem jak znalazłem się za plecami rywala. Po chwili wiedziałem już, że przeciwnik bardzo się męczy i nie ma jak oddychać. Dziękuję tym kibicom, którzy przyszli zobaczyć moje zwycięstwo.

Patryk Paduch:
Jestem bardzo szczęśliwy. To była moja druga walka zawodowa i druga wygrana. Czuję się teraz wspaniale. Szanuję mojego przeciwnika za to, że podszedł do walki z marszu. Na pewno nie był przygotowany tak jak powinien. Jeśli w przyszłości będzie chciał rewanżu to chętnie do niego stanę. Zawodnik, który pierwotnie miał być moim rywalem złamał bark i nie mógł dzisiaj stanąć w oktagonie. Kondycyjnie byłem przygotowany na dwie rundy po 5 minut. Udało się jednak skończyć szybciej co bardzo mnie cieszy.

Tomasz Terlikowski:
To była już trzecia walka, którą wygrałem w taki sposób w pierwszej rundzie. Czułem się dzisiaj w Lesznie bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć złego słowa o moim przeciwniku. Był bardzo silny fizycznie i czuło się to w ciosach, które od niego otrzymywałem. W klinczu nie było łatwo. Myślę, że kluczem do mojego zwycięstwa był pomysł jaki miałem na tę walkę.