Żużel: Wiadomości
Przed niedzielną inauguracją
Włókniarz potrafi zaskakiwać w Lesznie
W ostatnim dziesięcioleciu zespoły z Leszna i Częstochowy rozegrały ze sobą wiele pasjonujących pojedynków. Niejednokrotnie kończyły się one sukcesami drużyny przyjezdnej. Tak było choćby w 2009 roku, kiedy w czterech ligowych spotkaniach Byków z Lwami gospodarze nie wygrali żadnego pojedynku. W rundzie zasadniczej leszczynianie zremisowali na wyjeździe i przegrali u siebie. Sytuacja powtórzyła się w fazie play-off. Unia wyraźnie przegrała wówczas z Włókniarzem na Stadionie Alfreda Smoczyka i zremisowała w rewanżu.
Zaskakujące wyniki padły również w dwóch ostatnich spotkaniach w Lesznie. W 2012 roku Włókniarz przyjechał do Leszna skazywany na klęskę. Lwy miały wówczas utrzymać się w lidze, Byki miały awansować do play-off i bić się o medale. Spotkanie w Lesznie zakończyło się wygraną gospodarzy 49:41. Unia zapewniła sobie jednak zwycięstwo dopiero po emocjonujących wyścigach nominowanych. Mimo porażki Włókniarz mógł być zadowolony z tego co pokazał na torze faworyzowanych Byków. Dla gości najwięcej punktów (16+1) zdobył wówczas Grigorij Łaguta.
Ten sam zawodnik miał ogromny wpływ na sukces jaki Włókniarz odniósł na Stadionie Alfreda Smoczyka w ostatnim sezonie. Lwy wręcz rozbiły w Lesznie Unię 51:39. Ten wynik pozwolił gościom zdobyć nie tylko dwa punkty meczowe, ale także bonus (podopieczni Romana Jankowskiego wygrali bowiem w Cżestochowie 50:40). Obok wspomnianego Łaguty, który zdobył 12 punktów i bonus w pięciu startach rewelacyjny mecz zaliczył Emil Sajfutdinow, który wygrał wszystkie swoje wyścigi.
W niedzielę Włókniarz przyjedzie do Leszna bez Sajfutdinowa, który reprezentuje w tym roku Unibax Toruń. Najprawdopodobniej zabraknie też kontuzjowanego Grigorija Łaguty. Teoretycznie zatem gospodarze powinni łatwo poradzić sobie z Lwami. Historia pojedynków tych zespołów pozwala jednak wierzyć, że emocji nie zabraknie.
Komentarze