Żużel: Wiadomości
Metamorfoza Przemysława Pawlickiego
Kluczem do sukcesu współpraca z tatą?
(Fot. Rafał Paszek)
W niedzielnym meczu finałowym ze Stalą Gorzów Przemysław Pawlicki był najlepszym zawodnikiem gospodarzy. Nie był to jego pierwszy udany występ po przerwie w startach spowodowanej kontuzją. Kapitan Byków zdobył 10 punktów w Grand Prix Challenge w Lonigo. Był też mocnym punktem leszczyńskiej drużyny w wygranym meczu rewanżowym w Tarnowie. Na torze Jaskółek imponował ambitną walką nawet wtedy, gdy losy dwumeczu były już rozstrzygnięte.
O przyczyny powrotu do wysokiej formy zapytaliśmy ojca zawodnika. Piotr Pawlicki senior przyznaje, że od jakieś czasu ściślej współpracuje z synem Przemkiem. - Chciałem troszeczkę odejść od tego i na początku sezonu tak było. Przemek zadzwonił do mnie z Anglii jeszcze zanim doznał kontuzji i mówi "tata pomóż, bo jestem pogubiony". Wcześniej były między nami ostre sytuacje. Odpowiedziałem, że pomogę, możemy konsultować ze sobą różne sprawy, ale musi usłuchać i trzymać się tego co uzgodnimy. Widzę, że poszło to w dobrym kierunku - mówi były żużlowiec Unii Leszno.
Piotr Pawlicki potwierdza, że jego syn przez sporą część sezonu zmagał się z trudnościami sprzętowymi.
„Przemek zadzwonił do mnie z Anglii jeszcze zanim doznał kontuzji i mówi "tata pomóż, bo jestem pogubiony". ”
W rozmowie z naszym serwisem Krzysztof Cegielski stwierdził, że przełom w jeździe Przemysława Pawlickiego nastąpił podczas treningu przed Grand Prix Challenge w Lonigo. Ojciec kapitana Byków jest podobnego zdania. - W piątek przed wyjazdem trenowaliśmy na miejscu. Ściągnąłem tunera z Danii Flemminga i walczyliśmy przez cztery i pół godziny - mówi Piotr Pawlicki senior. - Już wtedy widziałem, że pojawia się ten błysk. Jechaliśmy do Lonigo z nastawieniem na awans. We Włoszech nie udało się awansować, ale widziałem, że opuściła go jakaś blokada i jechał swoje.
Komentarze
1 050 zł / m-c
wynajem, Śmigiel
585 081 zł
sprzedaż, Poznań
650 zł / m-c
wynajem, Leszno