Biegi
Krzysztof Tumko znów na bieżni
Przebiegnie 1000 kilometrów, pobije rekord?
(Fot. Arek Wojciechowski)
Niedawno bił pan rekord 100 km na bieżni elektrycznej. Ten wyczyn jednak na krótko pana usatysfakcjonował…
Krzysztof Tumko: No tak, teraz będę biegł przez tydzień 1000 km na bieżni. Jest to jedna z konkurencji w Księdze Guinnessa. Będę próbował pobić rekord, który wynosi 822 kilometry.
Najpierw, z tego co wiem, planował pan 830, a teraz już 1000?
K.T.: Od początku myślałem o 1000 km, to będzie po 145 km dziennie. Stwierdziłem, że jestem w stanie tyle przebiec.
Dotąd ile pan najwięcej przebiegł non stop?
K.T.: 150 kilometrów. To było w Biegu Siedmiu Szczytów, tam złapałem kontuzję - skręciłem nogę i musiałem na 150 kilometrze zejść z trasy. A zostało mi jeszcze 80 kilometrów. Szkoda, że zakończyłem ten bieg, bo prowadziłem z prawie godzinną przewagą. Byłem wściekły, ale myślałem już o tym planowanym rekordzie, dlatego nie podejmowałem dalszej walki.
To było 150 kilometrów, a teraz planuje pan pokonać dziennie 145. Jak to będzie wyglądać?
K.T.: Myślę, że to zabierze mi jakieś 16-18 godzin z krótkimi przerwami, może po 20-40 kilometrze biegu. Wszystko zależy od samopoczucia.
Kilkanaście godzin biegu, później kilka godzin snu i znowu bieg? Ile to dni będzie trwało?
K.T.: Siedem pełnych dób.
I to wszystko będzie się odbywało w Fitness Club Sporting?
Karolina Gołdyn: Dokładnie przed Fitness Club Sporting, na terenie Galerii, tam gdzie Krzysztof Tumko biegł na 100 kilometrów. Będzie bieżnia, nowa, specjalnie skalibrowana, bowiem bieżnie przystosowane do fitnessu mają limitowany czas użytkowania, na przykład do 100 minut, a ta ograniczeń nie będzie miała.
Czy to jest problem techniczny, żeby wytrzymała takiego Tumkę, który będzie tam 16 godzin biegł?
K.G.: Nie, zresztą będą dwie bieżnie, więc nawet gdyby pojawił się jakiś problem, będzie można robić zmiany.
Producenci takiego sprzętu chyba nawet nie pomyśleli, że pojawi się ktoś taki jak pan Krzysztof i zechce biegać po kilkanaście godzin?
K.G.: No tak, rzeczywiście byli zaskoczeni, ale udało się wszystko przygotować. Wymagało to wielu starań, pracy. Koszty takiego przedsięwzięcia też są spore, bo i wymagania komisji Guinnessa duże.
Czyli ktoś będzie pilnował, żeby wszystko zagrało, żeby nie było jakiejś ściemy?
Krzysztof Tumko: Musi być wyznaczonych dwóch sędziów, świadkowie, którzy mają licencje sędziowskie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Będą kamery, stopery, wszystko monitorowane.
Sporting będzie też żywił pana Krzysztofa w trakcie biegu?
Karolina Gołdyn: W pewnym stopniu tak, ale mamy sponsora, który zapewni posiłki.
Krzysztof Tumko: Podczas biegu przede wszystkim się pije, konieczne są też żele energetyczne, a w przerwach normalne posiłki.
Pytać wojskowego czy się boi nie wypada, ale czy pan się czegoś obawia? Czy są takie punkty, które mogą być krytyczne?
K.T.: Oczywiście, że się obawiam, nie boją się tylko ludzie, którzy nie wiedzą, czego się podejmują. Ja się obawiam nie tyle o kondycję, co o kontuzje, nogi mogą zostać obtarte podczas biegu, bo to jest kilkanaście godzin w butach.
Dziennie trzy maratony i tak przez siedem dni. Pan to sobie w ogóle próbował wyobrazić?
K.T.: Wyobrażam sobie to, ponieważ już we wrześniu mieliśmy taką próbę. Przez trzy dni przebiegłem ponad 300 kilometrów. Było dobrze. Tutaj wprawdzie będzie po 30 kilometrów dziennie więcej, a przy takich dystansach już każdy kilometr robi różnicę. Ale nie odpuszczę, będę walczył do końca.
A jakieś wsparcie psychiczne będzie?
K.T.: Oczywiście, wsparcie żony, dzieci, rodziny, przyjaciół, także z Fitness Clubu.
Właśnie. Będą jakieś cheerleaderki?
Karolina Gołdyn: Będzie wsparcie, namawiamy naszych klubowiczów i wszystkich mieszkańców, żeby wspierali Krzysztofa, żeby mu towarzyszyli na drugiej bieżni, żeby razem z nim pobijali rekord.
I po to jest ta druga bieżnia! Żeby móc się pochwalić wspólnym biegiem z rekordzistą! Autografów pan nie będzie rozdawał, bo to by pana rozpraszało, ale można się przyłączyć…
Krzysztof Tumko: Oczywiście, wszystkich chętnych zapraszam. Będzie mi bardzo miło biec z kimś. Na pewno mi to pomoże w pobiciu rekordu.
Biega pan z słuchawkami na uszach?
K.T.: Kiedyś tak było, ale odpuściłem.
A jest pan w stanie całkowicie się wyłączyć? W końcu to centrum handlowe.
K.T.: Na pierwszych kilometrach jeszcze się trochę rozglądam, słucham, co się dzieje, ale już po kilku godzinach wyłączam się i po prostu biegnę.
O czym pan myśli?
K.T.: A to takie życiowe przemyślenia…
Zachęcamy zatem, 12 listopada wszystko się zaczyna.
Karolina Gołdyn: Tak, dokładnie w południe i w następne dni od rana - od 7.00, 8.00, to już zależy od Krzysztofa, jak się wyśpi i do godz. 23.00, 24.00, czyli już po zamknięciu galerii. Zakończymy 19 listopada do południa.
Krzysztof Tumko: Mam nadzieję, że rekord 822 kilometrów uda się pobić już w niedzielę.
To jest plan minimum?
K.T.: Na pewno po jego realizacji nie zrezygnuję i będę biegł dalej, do wtorku.
Rozmawiał Jarek Adamek.